O zlecenie zabójstwa Piotra Głowali oskarżony jest znany gangster Janusz G. ps. Graf. Zdaniem części rozmówców „Rz" konieczność powtarzania jego procesu powinna się przyczynić do wznowienia dyskusji nad zmianami w przepisach, które miałyby ograniczyć przewlekanie spraw sądowych.
W 2004 r., gdy dokonano zabójstwa, o sprawie było głośno z powodu nazwisk i instytucji, które przewijały się w jej kontekście. Głowala miał w imieniu byłego prezesa PZU Życie Grzegorza Wieczerzaka domagać się od ówczesnego prezesa XIV NFI Janusza Lazarowicza spłaty rzekomego długu (Wieczerzak odżegnuje się od całej sprawy). Lazarowicz, dziś ukrywający się w RPA, miał zaś nakłaniać „Grafa" do pozbycia się Głowali.
Według śledczych „Graf" wraz z innym mężczyzną wciągnął Głowalę do samochodu i wywiózł pod Warszawę. Tam porwanego zabił maczetą wynajęty bandzior. Prokuratura oskarżyła „Grafa" o zlecenie tego zabójstwa.
Akt oskarżenia przeciwko G. i innym osobom trafił do sądu w 2009 r. Proces toczył się stosunkowo sprawnie. Odbyło się kilkadziesiąt rozpraw i przesłuchano wielu świadków. – Było bliżej końca niż dalej – mówią śledczy.
Wszystko zmieniła niedawna decyzja sędzi przewodniczącej o przejściu w stan spoczynku. A gdy zmienia się skład orzekający, przepisy nie pozostawiają wyboru: proces trzeba powtórzyć. – Nowy skład sędziowski i termin pierwszej rozprawy już zostały wyznaczone – mówi „Rz" sędzia Wojciech Małek, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.