Matrix, system ułudy z filmowej trylogii braci Wachowskich, był elektroniczną wersją platońskiej jaskini, w której widzimy tylko cienie rzucane przez prawdziwy świat, a do jego samego do nie mamy dostępu. Według Frondy, matrix dziś narzucają nam media, bądź - jak pisze w swoim artykule „Ze światem coś jest nie tak" Marek Magierowski - sami ten los sobie obieramy, czerpiąc wiedzę tylko z „poprawnościowych" mediów i bojąc się poznać prawdę.

Imre Kovács w artykule „Demokracja jako psychokracja" przypomina, że głównym zadaniem demokratycznych polityków jest wyrażanie emocji tłumu i panowanie nad nimi."Oddziaływanie symboliczne nigdy nie przybrałoby takiej mocy, gdyby nie wszechobecność mediów"- pisze węgierski politolog. Media kanalizują frustracje społeczne i zarządzają nimi, co stabilizuje system, ale zarazem banalizują konflikty i rozpowszechniają relatywizm moralny.

Co ciekawe, tak ujęta „demokracja medialna" faworyzuje lewicę, „gdyż w większym stopniu niż prawica odwołuje się ona do uczuć" – dodaje politolog. Można wysnuć z tego wniosek, że każdy polityk, obcując z demokratycznymi mediami, ulega stopniowej „lewicyzacji", bo tego oczekuje od niego system oparty na ludzkiej emocjonalności, czyli demokracja. Media zaś odgrywają w nim rolę kluczową i w połączeniu z siłami politycznymi są w stanie swobodnie moderować emocje ludu i kreować rzeczywistość polityczną.

Problem tylko w tym – czego nie zauważa piszący na ten temat Marek Magierowski - że ludzie nie zgadzający się z systemem, żyją w takim samym matriksie, co ci wierzący w przekaz poprawności politycznej. Także czytają tylko „swoje" gazety, odwiedzają tylko kontrsystemowe serwisy internetowe, a wszystko poza swoją „jaskinią" traktują jak oczywiste kłamstwo.