Pies nie zaszczekał na zabójców

Leszek W. przyjechał do Jurczyc, by rozmawiać o kupnie mieszkania. Zginął razem z właścicielami

Publikacja: 24.08.2012 21:29

Choć śledztwo jest formalnie umorzone, to cały czas pracujemy nad tą sprawą – twierdzi policja

Choć śledztwo jest formalnie umorzone, to cały czas pracujemy nad tą sprawą – twierdzi policja

Foto: Fotorzepa, Tom Tomasz Jodłowski

Mimo upływu lat nie udało się tak naprawdę do końca poznać motywu tej zbrodni. Nie poznaliśmy także wszystkich kontaktów zabitej kobiety oraz jej partnera. To skrywana tajemnica, a w gronie tych osób musi być zabójca - mówi mł. insp. Dariusz Nowak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie o zbrodni, do której doszło w podkrakowskich Jurczycach w 2000 roku. Zginęła wówczas 44-letnia Barbara K., jej partner 37-letni Waldemar J. oraz 30-letni Leszek W.

Jeden umknął śmierci

Wieś Jurczyce położona jest nad rzeką Mogiłką w gminie Skawina w Małopolsce. Liczy niewiele ponad 160 domów. Nieco na uboczu od głównej drogi stoi duży dom z rozległym ogrodem. Dwanaście lat temu mieszkała w nim Barbara K. wraz ze swoim konkubentem Waldemarem J. On wprowadził się do kobiety kilkanaście miesięcy wcześniej. Opuścił Kraków, gdzie był taksówkarzem. Pasażerów woził swoim audi.

Kobieta uchodziła we wsi za osobę bogatą. Kilkanaście lat wcześniej odziedziczyła spory majątek. Chciała pomnażać te pieniądze, prowadząc różne interesy, m. in. W pobliskim Radziszewie miała firmę produkującą błotniki.

- Jednak te jej interesy jakoś nie wychodziły - opowiadają policjanci. Barbara K. popadła w długi i by z nich wyjść, zaczęła pożyczać pieniądze nie tylko od znajomych, ale także od ludzi powiązanych z lokalnym światkiem przestępczym.

Latem 2000 roku Waldemar J. postanowił pomóc kobiecie i zdecydował się sprzedać swoje krakowskie mieszkanie. Na jego ofertę odpowiedział Leszek W. Mężczyzna umówił się ze sprzedającym na spotkanie 8 września w Jurczycach. Tam mieli rozmawiać o szczegółach oferty.

Barbara K. wraz z Waldemarem J. zaprosiła gościa na piętro. Usiedli w salonie przy kawie i zaczęli rozmawiać. - Nie było alkoholu - zapewnia policjant.

- Tam kobietę oraz obu mężczyzn zastali zabójcy. Nie wiadomo, o której dokładnie godzinie przyszli. - Całą trójkę zaprowadzili do maleńkiej łazienki na parterze i tam zastrzelili - mówi krakowski policjant, który był na miejscu zbrodni.

Do wszystkich trzech ofiar oddano po jednym strzale z broni krótkiej. Dopiero kilka lat później ustalono, że ofiar mogło być więcej. Krytycznego dnia w domu w Jurczycach był także kolega Leszka W. Razem z nim przyjechał z Krakowa, a widząc, co się dzieje, zdążył wyskoczyć przez okno. Wsiadł do forda escorta i zaczął uciekać. Bandyci ruszyli w pościg. Uciekający wpadł autem do rowu. Dalej uciekał na piechotę. Udało mu się wymknąć ze śmiertelnej pułapki.

Inny zginął przez przypadek

Zbrodnia wyszła na jaw następnego dnia, w sobotę, 9 września. Mieszkańcy Jurczyc w przydrożnym rowie obok nasypu kolejowego znaleźli porzuconego forda Leszka W.  W tym samym czasie do domu Barbary K. próbowali się dostać jej znajomi. Furtka była zamknięta, główne drzwi wejściowe też. Udało im się wejść do środka przez tylne drzwi.

W małej łazience na parterze odkryli zwłoki właścicielki oraz dwóch mężczyzn. Wezwali policję.

- To zabójstwo wyglądało jak typowa egzekucja. Mordercy byli wyjątkowo bezwzględni - opowiadali po zbrodni policjanci. W domu nie było żadnych śladów szamotaniny.

Mieszkańcy Jurczyc długo przeżywali to, co się stało w ich miejscowości. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie doszło tam do potrójnego zabójstwa. Sąsiedzi nie mogli zrozumieć, dlaczego pies Barbary K. nie zareagował na zabójców? - Może dlatego, że sporo różnych ludzi wciąż tam się kręciło, ciągle ktoś przyjeżdżał do kobiety i jej partnera i zwierzak już się przyzwyczaił? - zastanawiali się. Już po zbrodni pies siedział osowiały. Nie chciał nawet wychodzić ze swojej budy.

- Na początku śledztwa brano pod uwagę kilka motywów zbrodni: napad rabunkowy, nieporozumienia towarzyskie czy też zabójstwo za długi - opowiada mł. insp. Dariusz Nowak. W kolejnych miesiącach powoli wykluczano poszczególne hipotezy. Na koniec została tylko jedna: zabójstwo z powodu długów kobiety.

Po zbrodni mieszkańcy Jurczyc wspominali o jej kłopotach finansowych. - Ktoś z jej wierzycieli nie wytrzymał i tak rozliczył się z dłużniczką - mówili dziennikarzom sąsiedzi.

Policjanci przyznają, że Barbara K. pożyczała gotówkę z różnych źródeł. - O niektórych można wręcz powiedzieć, że ocierały się o lichwę - mówi nasz rozmówca. Przyznaje, że do tej pory nie udało się ustalić wysokości zobowiązań zamordowanej. - Na te pożyczki, a zwłaszcza ich wysokie oprocentowanie, nie zawierano pisemnych umów. Nie rejestrowano ich w urzędach skarbowych - tłumaczy policjant.

- Jeśli rzeczywiście zabójcom chodziło o długi Barbary K., to dlaczego zginęli także obaj mężczyźni? - Waldemar J. był partnerem kobiety, a Leszek W. zbędnym świadkiem. Zginął, bo znalazł się w złym czasie w złym miejscu - tłumaczy jeden z policjantów. Dodaje, że wierzyciele Barbary K. mogli wynająć zabójców np. zza wschodniej granicy. - W czasie gdy doszło do tej zbrodni, to było modne, wielu przestępców korzystało z usług byłych żołnierzy walczących w Afganistanie czy ze Specnazu, a polskich płatnych zabójców nie było w tym czasie tak wielu, by przyjęli takie zlecenie - tłumaczy policjant.

Dowody są,  a sprawców brak

Śledztwo w sprawie zbrodni umorzono w czerwcu 2002 roku. - Zrobiliśmy to z powodu niewykrycia sprawców -mówi Janusz Hnatko z krakowskiej Prokuratury Okręgowej, która prowadziła postępowanie. Dodaje, że w czasie śledztwa przesłuchano kilkudziesięciu świadków, zabezpieczono wiele dowodów.

- Jednak, choć były pewne tropy, nie było podstaw, by komuś postawić zarzuty - tłumaczy prok. Hnatko.

Postępowanie oficjalnie nigdy nie zostało wznowione.

- To wcale nie znaczy, że nic w tej sprawie od tego czasu się nie dzieje - zapewnia prok. Hnatko. Dodaje, że wręcz przeciwnie, policja cały czas pracuje. - Co jakiś czas pojawiają się nowe ślady, nowe tropy, które badamy -  potwierdza Dariusz Nowak z krakowskiej policji.

Nad sprawą pracują policjanci z wydziału kryminalnego, dochodzeniowego i archiwum X małopolskiej komendy. Prokurator Hnatko: - Cały czas inwigilowane są różne środowiska w związku z tym zabójstwem.

W 2007 roku na podstawie zebranych od świadków informacji udało się narysować portrety pamięciowe dwóch domniemanych zabójców.

Według nich jeden z mężczyzn był krępej budowy ciała, miał 25-30 lat, około 160 cm wzrostu, ciemne, bardzo krótko obcięte włosy i okrągłą twarz. Spod krótkiego rękawka koszulki widać było tatuaż. Z kolei drugi z mężczyzn był w podobnym wieku, ale dużo wyższy. Miał ok. 190 cm wzrostu i długie, faliste rude włosy.

Portrety zabójców udało się stworzyć dopiero po kilku latach, bo dopiero wtedy policja dotarła do kolejnych świadków, w tym kluczowego - kolegi Leszka W. Ten wcześniej nie zgłaszał się na komendę, bo panicznie bał się zabójców.

Publikacja wizerunków nie pomogła. Sprawców nie ujęto.

Czy ta potrójna zbrodnia zostanie kiedykolwiek wyjaśniona?

- Szansa na złapanie sprawców na pewno istnieje - wierzy w to mł. insp. Dariusz Nowak. Dodaje, że policja nawet ma pewne tropy, kto może stać za tą zbrodnią, ale udowodnienie tym ludziom winy może być bardzo trudne.

Prokurator Hnatko dodaje: - Prędzej czy później ta sprawa wyjdzie. Mamy dużo dowodów, które w końcu doprowadzą nas do sprawców - uważa prokurator.

Dom, w którym doszło do tragedii, został kilka lat temu sprzedany przez rodzinę Barbary K.

- Nowi nabywcy nie utrzymują raczej z nikim kontaktów. Nie integrują się z miejscowymi. Z tego, co wiem, przed zakupem nic nie wiedzieli o zbrodni. Gdy prawda wyszła na jaw, ponoć przeżyli szok, ale nie wyprowadzili się z domu - mówi sołtys Jurczyc Jerzy Kłępa.

Mimo upływu lat nie udało się tak naprawdę do końca poznać motywu tej zbrodni. Nie poznaliśmy także wszystkich kontaktów zabitej kobiety oraz jej partnera. To skrywana tajemnica, a w gronie tych osób musi być zabójca - mówi mł. insp. Dariusz Nowak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie o zbrodni, do której doszło w podkrakowskich Jurczycach w 2000 roku. Zginęła wówczas 44-letnia Barbara K., jej partner 37-letni Waldemar J. oraz 30-letni Leszek W.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Michał Kolanko: Gra o bezpieczeństwo w kampanii. Czy zadziała?
Kraj
Odszedł Bronek Misztal
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa