– Dzieci doskonale wiedzą, że kiedy zaczynamy grać w grę planszową, będzie to czas poświęcony wyłącznie im. Mają wtedy także możliwość podejmowania decyzji, bo to one wybierają, w co zagramy – opowiada Katarzyna Horodniczy, mama czworga dzieci. W jej domu gry planszowe są stałym elementem spędzania czasu. – Rozgrywka wywołuje emocje – zarówno te dobre, np. radość z wygranej, jak i te złe, bo przecież często ktoś się popłacze, jeśli przegra. Są to jednak emocje naturalne. Dla mnie ważne jest także to, że dzieci wówczas się otwierają, opowiadają o swoich problemach, przeżyciach. To czas nieoceniony z punktu widzenia dobra rodzinnego.
Jak podkreślają jednak psychologowie i pedagodzy, decydując się na granie z dziećmi, musimy ten czas poświęcić wyłącznie im i na prostą grę „zarezerwować" co najmniej pół godziny. Im gra jest bardziej skomplikowana, tym czas będzie dłuższy.
W gry planszowe powinny zacząć grać dzieci w wieku pięciu, sześciu lat.
– Gra musi być prosta i cenne by było, żeby mogła powstawać na oczach dziecka, przy jego współudziale. Jeśli mamy czas i chęci, to nie kupujmy gotowej gry, ale twórzmy ją z dzieckiem – zachęca dr Ewa Sokołowska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej. – To prosta realizacja koncepcji Wygotyńskiego, czyli strefy najbliższego rozwoju, zgodnie z którą dziecko może osiągnąć lepsze rezultaty, wykroczyć poza to, co już umie, i zrobić coś przy pomocy dorosłego. Dziecko, które nie jest w stanie samodzielnie wykonać pewnych zadań, sprosta im z pomocą dorosłego, który zadaje dobre pytania, podsuwa pomocne sugestie, naprowadza na przydatną strategię słowami: „A może byśmy tak...".
Do wspólnego projektu rodzinnego, jakim jest stworzenie gry planszowej, wystarczy niewiele. Tak jak postuluje prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska w swojej książce „Dziecięca matematyka", wystarczy kawałek tektury, na którym rysujemy prostą ścieżkę, oznaczamy start i metę, dzielimy przestrzeń na pola. Bierzemy kostkę i pokazujemy dziecku, jak działa gra planszowa. Na początku dobrze jest zostawić te pola niezamalowane, by dziecko oswoiło się z prawami gier, według których ruszamy się o tyle pól, ile wskaże nam kostka. Dopiero później dołączamy do gry kolejne elementy: kolor, symboliczne figury. Możemy narysować ślimaka, który będzie spowalniał grę. Ale na planszy może pojawić się też samochód, dzięki któremu przyspieszymy. Jeśli jednak chcemy nauczyć dziecko cierpliwości, to zróbmy pole, na którym stoi kolejka – może być to np. myjnia samochodowa. Tłumaczymy, że teraz musimy poczekać, bo samochód trafił do myjni. I taki prosty przekaz najlepiej trafia do najmłodszych.
W grach planszowych obowiązuje zasada wymienności i sprawiedliwości. Już sam rzut kostką, by określić, kto zaczyna grę, uczy nas tego – a rachunek prawdopodobieństwa wyraźnie mówi, że każdy będzie kiedyś zaczynał.