Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Józef Rufin Rogala Wybicki urodził się 29 września 1747 r. w dziedzicznym Będominie na Pomorzu, w powiecie kościerskim. Pochodził ze średnio zamożnej rodziny szlacheckiej. Jego przodkowie wywodzili się z duńskiej rodziny Wybenów, osiadłych na Pomorzu od XVI w. i uszlachconych przez Zygmunta Augusta, ostatniego z Jagiellonów. Początkowo młody Wybicki pobierał nauki w kolegium jezuickim w Gdańsku, skąd pozostało mu niemiłe wspomnienie "stale świszczących rózeg" (pisze o tym w "Pamiętniku", wyd. 1840 r. ). Po śmierci ojca opiekę nad młodym Józefem objął stryj, proboszcz w Skarszewie. Po kilku latach - jak wspomina Wybicki - "przeznaczył go do stanu prawniczego, dostrzegłszy dowcip i do prawnictwa skłonność". Zaczynał w kancelarii grodzkiej, a potem w trybunalskiej. Nie było w tym nic dziwnego, w rodzinie Wybickich tradycje prawnicze były bardzo żywe: dziadek, ojciec i drugi stryj, a także dwaj wujowie byli sędziami.
Dzięki powinowactwu z możnym rodem Lniskich już w wieku 17 lat W ybicki posłował na sejm koronacyjny Stanisława Augusta, a w trzy lata później, jako młody palestrant, został ponownie wybrany na posła z Kościerzyny. Jego nazwisko stało się głośne, gdy jako poseł w 1767 r. (miał wówczas 20 lat! ) protestował przeciwko gwałtom Repnina, wszechwładnego warszawskiego ambasadora carycy Katarzyny II.
Z notatek Wybickiego (pamiętniki "Życie moje", wyd. kryt. 1927 r. ) wynika, że gdy marszałek konfederacji koronnej ks. Radziwiłł nie dopuszczał go do głosu, wykrzyknął: "Ponieważ książę marszałku nie dajesz mi głosu, pomimo prawa, którego nic zmazać nie potrafi, a które posłowi wolnemu na każdym sejmie mówić pozwala, oświadczam przynajmniej, iż gdy zwróconych na łono senatu uwięzionych senatorów nie widzę, nie widzę wolnego sejmu, jeno przemoc i gwałt, więc przeciwko gwałtom i przemocy protestuję! ". Po tym proteście, poszukiwany przez Repnina i jego zauszników, mógł już tylko uciekać chyłkiem za granicę. Jako uczestnik konfederacji barskiej i czynny jej działacz - był konsyliarzem generalnym konfederacji i mianowanym pułkownikiem - wyjechał do Cieszyna na spotkanie z bp. Adamem Krasińskim, który wręczył mu pełnomocnictwa upoważniające w imieniu konfederacji do układów z zaprzyjaźnionymi mocarstwami.
Z Cieszyna udał się więc do Berlina, gdzie usiłował wybadać zamiary Fryderyka II wobec Polski i konfederacji. Powrócił na Pomorze Gdańskie, aby przygotowywać spisek patriotyczny, ale gdy dalszy pobyt stał się niebezpieczny, pod przybranym nazwiskiem wyjechał przez Lubekę, Hamburg i Amsterdam do Lejdy. Tam w latach 1770-71 studiował intensywnie prawo i filozofię, szczególnie zaś prawo publiczne. W swych "Pamiętnikach" o pobycie w Holandii zanotował: "Objąć tego w żaden sposób nie mogłem, że mieszczanie, burmistrze takim rządzili krajem, obyli się bez króla, nie mieli szlachty (. .. )".