Ojciec Maksymilian Kolbe. Z miłości do Niepokalanej

Ojciec Kolbe nie dlatego chciał nawracać Żydów, że miał wobec nich rasowe uprzedzenia. Raczej dlatego, iż chciał nawracać każdego, bo tak rozumiał swoją misję

Publikacja: 10.10.2012 01:01

Święty Maksymilian Maria Kolbe

Święty Maksymilian Maria Kolbe

Foto: archiwum prywatne

30 lat temu, 10 października 1982 roku, papież Jan Paweł II kanonizował w Rzymie Maksymiliana Marię Kolbego.

Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze

14 sierpnia 1941 r., po dwóch tygodniach konania w bunkrze głodowym obozu Auschwitz-Birkenau, o. Maksymilian Kolbe został dobity zastrzykiem z fenolu. Franciszkanin zgodził się na tę śmierć dobrowolnie, w zastępstwie Franciszka Gajowniczka, ojca rodziny, którego wskazał Lagerführer Karl Fritzsch. Gajowniczek przeżył wojnę, zmarł w 1995 r. Był świadkiem beatyfikacji (1971), a następnie kanonizacji (1982) o. Kolbego. Ta historia jest znana. W tej straszliwej śmierci była, jak mówił Jan Paweł II w 1982 r., „cała ostateczna wielkość ludzkiego czynu i ludzkiego wyboru; sam się dał na śmierć z miłości”. Dla przypomnienia postaci o. Kolbego jako symbolu ofiar nazizmu, ale także symbolu trudnych ludzkich wyborów, Senat ogłosił rok 2011 Rokiem św. Maksymiliana Marii Kolbego.

Nie był antysemitą

Przy okazji rocznic wracają pytania, a czasem nawet oskarżenia o. Kolbego o rzekomy antysemityzm. To nieporozumienie. Nie można dziś patrzeć na Żydów i historię relacji polsko-żydowskich tylko przez pryzmat Holocaustu, jak chciałaby część świata żydowskiego i także coraz częściej ignorująca historię część świata nieżydowskiego. O. Kolbe nie był antysemitą. Był dzieckiem swoich czasów (w sensie społecznym oraz religijnym) i bożym szaleńcem, ogarniętym miłością do Niepokalanej. Najwyższym sprawdzianem stosunku o. Kolbego do Żydów była wojna. W grudniu 1939 r. w Niepokalanowie schroniło się ok. 3500 osób wysiedlonych głównie z województwa poznańskiego, wśród których było ok. 1500 Żydów. Ojciec Kolbe jako gwardian zapewnił wszystkim schronienie i wyżywienie. Po kilku miesiącach przesiedleńcy zostali wywiezieni przez Niemców, ale kilkoro Żydów ukryło się w klasztorze.

Nieocenione jest też świadectwo z Auschwitz-Birkenau żydowskiego więźnia Zygmunta Gorsona: „Wielu z nas straciło nadzieję, wielu chłopców w moim wieku rzucało się na druty wysokiego napięcia. Kiedy błąkałem się, szukając kogokolwiek, z kim mógłbym podzielić się wspomnieniami, o. Kolbe mnie spotkał i rozmawiał ze mną. Był dla mnie jak anioł, ocierał zawsze moje łzy. Straciłem wiarę, a o. Kolbe mi ją przywrócił! (...) On wiedział, że jestem Żydem, lecz to nie stanowiło różnicy. Jego serce nie czyniło rozróżnienia między osobami i nie miało dla niego znaczenia to, czy są Żydami, katolikami lub jeszcze innych religii: on kochał wszystkich i dawał miłość, nic innego jak miłość”.

Najczystszym aktem tej miłości była wolna decyzja wyrażona na placu apelowym w Auschwitz-Birkenau, gdy zgodził się umrzeć w zamian za życie drugiego. Słowa Gorsona dają pewność, że Kolbe zrobiłby to niezależnie od tego, kto by nim był – Polak czy Żyd. A męczeństwo z miłości w oczach Boga gładzi wszelkie niedoskonałości.

Aby zrozumieć kierunek życia o. Kolbego i jego dzieło, trzeba pamiętać o dwóch wydarzeniach. Pierwsze miało miejsce w 1906 r., gdy 12-latkowi ukazała się Matka Boża, pokazując mu dwie korony – białą jako znak wytrwania w czystości oraz czerwoną jako znak męczeństwa – i zapytała, czy je przyjmuje. Chłopiec się zgodził. Od tego momentu rosła w nim miłość do Niepokalanej, dla której i przez którą dla Chrystusa chciał zdobyć cały świat, dusze wszystkich ludzi.

Drugim wydarzeniem były obchody 200-lecia powstania masonerii, które obserwował w Rzymie w 1917 r., gdzie studiował w Międzynarodowym Kolegium Serafickim. Młodym zakonnikiem wstrząsnęły szczególnie pochody, w których masoni nieśli sztandary z wizerunkiem Lucyfera depczącego Michała Archanioła i krzyczeli: „Diabeł będzie rządził w Watykanie, a papież będzie jego szwajcarem”. To wtedy w 23-letnim Maksymilianie zrodziła się myśl utworzenia stowarzyszenia obrony Kościoła przed takimi atakami, które będzie na nie odpowiadać. W ten sposób 16 października 1917 r. powstała Milicja Niepokalanej (Militia Immaculatae), w Polsce znana jako Rycerstwo Niepokalanej. Jej głównym celem – jak pisał o. Kolbe – było „staranie się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, Żydów itd., a zwłaszcza masonów, i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej”.

Ojciec Kolbe chciał nawracać na chrześcijaństwo Żydów i masonów, wśród których widział wielu zlaicyzowanych Żydów. W tak rozumianej misji nie było uprzedzeń rasowych, ale troska, ba, pokojowa walka o zbawienie wszystkich ludzi, a motywem tego była miłość do człowieka. Takie było też wówczas nauczanie Kościoła. Przed Soborem Watykańskim II, przed nawiązaniem dialogu katolicko-żydowskiego tak rozumiano zadanie chrześcijan wobec Żydów. Uznanie przez Kościół prawa człowieka do wolności religijnej nastąpiło dopiero na soborze. Nieuwzględnienie tego kontekstu prowadzi do ahistorycznych diagnoz i ocen działalności św. Maksymiliana Kolbego.

Rycerze Niepokalanej mieli nawracać nie siłą, ale przy użyciu wszelkich godziwych środków, czyli poprzez modlitwę, rozmowy, katechezę i rozpowszechnianie Cudownego Medalika, czyli medalika z napisem modlitwą, którą św. Katarzynie Labouré miała podyktować Maryja. Modlitwę tę: „O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają...” członkowie bractwa kończyli słowami: „… a zwłaszcza za masonów, Żydów i polecanych Tobie”. Po wojnie z modlitwy usunięto najpierw słowa „za Żydów”, a w 1997 r. – masonów. Obecnie zakończenie modlitwy brzmi: „za nieprzyjaciółmi Kościoła świętego i poleconymi Tobie”.

Chwalić dobro, zwalczać zło

Do osiągnięcia celu bractwa o. Kolbe powołał w styczniu 1922 r. miesięcznik „Rycerz Niepokalanej”, a następnie w 1927 r. założył klasztor Niepokalanów pod Warszawą, który przed wojną z ponad 700 zakonnikami był największy na świecie. Tutaj też rozwinął koncern prasowy, który wydawał kilka tytułów osiągających w szczytowym momencie nakład półtora miliona egzemplarzy tygodniowo. Prasa miała być narzędziem nawracania ludzi, ale była też odpowiedzią o. Kolbego na niszczenie chrześcijańskich obyczajów, w czym – jak był przekonany od czasów rzymskich studiów – celowali masoni.

Trzy lata temu ukazały się drukiem dwa tomy artykułów, pism i listów o. Kolbego. Nie znalazłam w nich sformułowań, które można by uznać za antysemickie, czyli wrogie wobec Żydów z przyczyn rasowych. Krytycy zarzucają, że o. Kolbe w „Rycerzu Niepokalanej” powoływał się na „Protokoły mędrców Syjonu”, zapominając, że gdy to pisał w latach 1924 i 1926, niewielu jeszcze wiedziało, że jest to fałszywka carskiej tajnej policji. W jednym z tych artykułów pisał też, że „masoni to nic innego jak tylko zorganizowana klika fanatycznych Żydów, dążących nieopatrznie do zniszczenia Kościoła katolickiego, któremu sam Bóg-Człowiek zapewnił, że bramy piekielne nie zwyciężą go. Biedni, szaleni, uderzają głową o skałę”. Podkreślał jednocześnie, że za wszystkich, za każdego „bez względu na różnice narodowościowe umarł Pan Jezus (i że) każdy, a więc i każdy Żyd, jest niewdzięcznym, ale jednak dzieckiem naszej matki wspólnej w niebie”. Dlatego rycerze Niepokalanej mają starać się, aby i Żydzi poznali prawdę, osiągnęli prawdziwy pokój i szczęście „przez oddanie się bezgraniczne naszej wspólnej Pani i Królowej, a przez Nią Przenajświętszemu, miłością dla każdej duszy pałającemu, Sercu Boga Zbawcy. (...) Niepokalana Królowa nieba musi być, i to jak najprędzej, uznana za Królową wszystkich ludzi i każdej duszy z osobna w Polsce i poza jej granicami na obydwu półkulach. Od tego, śmiem twierdzić, zależy pokój i szczęście poszczególnych osób, rodzin, narodów, ludzkości”. To z tego powodu w latach 1930–1936 prowadził działalność misyjną w Japonii, gdzie założył klasztor i wydawał „Rycerza Niepokalanej” po japońsku. Miał też w planach wydawanie go w języku hebrajskim lub jidysz, pisząc, że nawracaniem Żydów trzeba się zająć „na serio, ale roztropnie i to bardzo roztropnie”.

Wśród tytułów Niepokalanowa tematy żydowskie najczęściej podejmował „Mały Dziennik”, z gronem świeckich pracowników, sympatyków orientacji narodowej. Na łamach dziennika lansowano hasło tzw. unarodowienia życia polskiego – w gospodarce i kulturze, sprzeciwiano się siłowym rozwiązaniom, ale popierano bojkot ekonomiczny Żydów.

Ojciec Kolbe, co trzeba podkreślić, w „Małym Dzienniku” nie publikował. Gdy w maju 1935 r. ukazał się pierwszy jego numer, przebywał w Japonii. Oczywiście gazetę, którą mu przysyłano, znał, oceniał jej próbny numer i późniejsze. 12 lipca 1935 r. pisał z Nagasaki do o. Mariana Wójcika, redaktora naczelnego „Małego Dziennika”: „Trzeba wymagać, by redaktorzy, współpracownicy rzeczywiście pisali w duchu MI (Militia Immaculatae), czyli podbicia świata Niepokalanej, zbawienia i uświęcenia dusz przez Niepokalaną, a unikali niepotrzebnych piętnowań ludzi czy partii, czy innych narodów. (...) Mówiąc o Żydach, bardzo bym uważał na to, by czasem nie wzbudzić albo nie pogłębić nienawiści do nich w czytelnikach i tak już nastrojonych do nich czasem nawet wrogo. Na ogół więcej bym się starał o rozwój polskiego handlu i przemysłu, niż piętnował Żydów. Oczywiście zdarzą się i wypadki złej woli z ich strony, kiedy to trzeba będzie wystąpić energiczniej, nie zapominając jednak nigdy o tym, że naszym pierwszorzędnym celem jest zawsze nawrócenie i uświęcenie dusz, czyli zdobycie ich dla Niepokalanej, miłość ku wszelkim duszom, nawet Żydów i masonów, i heretyków itp.”.

Innym razem, być może po doświadczeniach trudnej pracy misyjnej, zgodził się z opinią ks. Juliana Unszlichta, że gdy chodzi o Żydów w Polsce, to nie ma mowy o ich asymilacji albo gremialnym nawróceniu, dlatego właściwą jest obrona przed ekonomicznym „zalewem żydowskim, ale nie antysemityzm”. Natomiast gdy po powrocie do Polski w maju 1936 r. znów został gwardianem Niepokalanowa, wydał taką dyrektywę dla „Małego Dziennika”: „W duchu MI (Militia Immaculatae) Niepokalanej, z miłością ku wszystkim, nawet najgorszym, zwalczać zło. Więcej podkreślać i chwalić dobro, by przykład pociągał, niż wytykać zło. Gdy przyjdzie jednak zwrócić uwagę społeczeństwa czy władz na jakieś zło, zrobić to z miłością ku złym i delikatnie. Nie przejaskrawiać, nie wchodzić bardziej w szczegóły zła, niż to potrzeba dla jego naprawienia”. W tym samym roku w liście do prowincjała franciszkanów o. Anzelma Kubiny odciął się od endeka ks. Stanisława Trzeciaka: „Ks. prałat jest takim antysemitą aż do szowinizmu, że MD („Mały Dziennik”) nie może pójść po jego linii i stąd nie wszystkie jego prace dostają się na łamy MD”.

Sierpień 2011

30 lat temu, 10 października 1982 roku, papież Jan Paweł II kanonizował w Rzymie Maksymiliana Marię Kolbego.

Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze

Pozostało 99% artykułu
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO