Prokurator uznał, iż reakcja mężczyzny mieściła się w ramach obowiązującego prawa, gdyż działał on w obronie koniecznej w celu odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na swoje życie, zdrowie i mienie.

- Każda osoba zaatakowana i broniąca się przed atakiem ma prawo użyć takiego przedmiotu, który pomoże i zapewni jej jego odparcie, nawet w takiej sytuacji, gdy atakujący posługuje się jedynie rękami. Dopuszczalne jest więc posłużenie się niebezpiecznym narzędziem, na przykład nożem, nawet wtedy, jeżeli napastnik używa tylko siły fizycznej, a napadnięty nie dysponuje innym środkiem obrony. Każda osoba, atakując dobro chronione prawem, a przede wszystkim dopuszczając się zamachu na zdrowie lub życie napadniętego, musi liczyć się z obroną z jego strony, czyli taką, która będzie konieczna do odparcia zamachu i w związku z tym powinna liczyć się z każdą konsekwencją, jaka może nastąpić, nawet z ryzykiem doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czy nawet utratą życia - informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Wydarzenie miało dramatyczny przebieg. Gdy pokrzywdzony mężczyzna wrócił do domu po pracy, usłyszał dobiegające z pierwszego piętra odgłosy. W kuchni zauważył wybitą szybę i leżący na podłodze kamień. Wystraszony chwycił dwa leżące w kuchni noże. Wtedy w jego stronę zbiegł po schodach napastnik, trzymając w ręku żelazko i krzycząc, że go zabije.

Mężczyzna, uciekając przed napastnikiem, wybiegł z domu do ogrodu. Włamywacz, którym okazał się 26-letni recydywista pobiegł za nim i zamachnął się na niego ukradzionym żelazkiem. W ogrodzie między mężczyznami doszło do szamotaniny. Wtedy pokrzywdzony ugodził kilkukrotnie przestępcę nożem w brzuch i w udo. Kiedy pokrzywdzony uwolnił się od napastnika, natychmiast wezwał policję.