Razem z nim na ławie oskarżonych zasiądzie sześć innych osób – urzędników NFZ. Oni odpowiedzą za przekroczenie uprawnień oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Sprawa ma związek z prywatnymi wierzytelnościami Jacka P. W październiku 2010 r. były już prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Jacek P. przed sądem rejonowym zawarł ze swoją byłą żoną ugodę w sprawie podziału majątku. Zobowiązał się w niej zapłacić kobiecie 165 tys. zł. Nie zrobił tego. Była żona prezesa sprzedała dług firmie Consultus Indos. Po tym ruchu Jacek P. pozbywa się na raty działki, która była jego majątkiem. Wierzyciel oddaje sprawę do komornika, a ten kieruje do centrali NFZ, której szefem jest Jacek P., pismo o zajęciu jego wynagrodzenia. Fundusz jednak nie przekazuje pieniędzy na konto komornika. Informuje go, że prezes zdołał w gotówce wziąć zaliczkę za swoje wynagrodzenie. – Okazało się, że wysłał on do swoich podwładnych pismo w którym żądał, by nie realizowali oni zajęcia komorniczego – mówi Katarzyna Calów-Jaszewska, rzecznik stołecznej prokuratury. Dodaje, że Jacek P. nie miał prawa tego robić. Poza tym pismo, które skierował do podwładnych w sprawie egzekucji było antydatowane. – Działanie byłego już prezesa NFZ było działaniem na szkodę interesu prywatnej firmy, której był dłużnikiem - dodaje prok. Calów-Jaszewska.
Jacek P. oraz czterech innych oskarżonych nie przyznało się do winy. Były prezes NFZ odmówił także składania zeznań.
Jacek P. stanowisko w NFZ stracił rok temu. Teraz jest konsultantem w prywatnej telewizji.