W czwartek do Sejmu zjadą parlamentarzyści z wybranego 19 września 1993 r. klubu SLD. Postkomunistyczna lewica, które ledwie cztery lata wcześniej oddała rządy, wróciła wówczas triumfalnie do władzy. Kierowany przez Aleksandra Kwaśniewskiego SLD zdobył wówczas ponad 20 proc. głosów, co przełożyło się na 171 posłów oraz 37 senatorów. Dobra passa Kwaśniewskiego wystarczyła jeszcze, aby zwyciężyć w wyborach prezydenckich w 1995 r.
Na pomysł zorganizowania obchodów symbolicznej wiktorii nad „Solidarnością" wpadł nestor lewicy, dawny działacz i ideolog PZPR prof. Jerzy Wiatr. Dzięki tamtemu zwycięstwu został ministrem edukacji. Spotkanie poprowadzi obecny lider SLD Leszek Miller, który po wyborach w 1993 r. po raz pierwszy został członkiem rządu – najpierw ministrem pracy, a potem szefem MSWiA.
Wystąpią także socjolog prof. Jacek Raciborski z referatem „Instytucjonalne uwarunkowania sukcesu SLD" oraz były szef MSW oraz Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski, który będzie wspominał kampanię wyborczą.
– To nie jest tak, że partia żyje sentymentem do tamtych wyborów – zapewnia sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski, który w 1993 r. miał 13 lat. – Koledzy po prostu są dumni, że dzięki jedności potrafili się zmobilizować i odzyskać władzę.
Po wyborach w 1993 r. SLD utworzyło koalicję z PSL, początkowo oddając fotel premiera Waldemarowi Pawlakowi, którego potem zastąpili politycy lewicy – Józef Oleksy i Włodzimierz Cimoszewicz. Oleksemu nie podoba się, że byli premierzy nie odegrają żadnej roli podczas obchodów. – Jestem tym zdziwiony. Seminarium z tak specyficznie dobranym gronem mówców nie odda tego, co znaczyło dla nas zwycięstwo w 1993 r. – mówi „Rz".