Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że inicjatywa szefa PAN prof. Michała Kleibera, by zorganizować konferencję naukową na temat katastrofy smoleńskiej to chybiony pomysł.
- Tutaj Michał się zagalopował. On chce być otwarty i promować metodę rozmowy, ale w tym przypadku to nie jest do końca poważne - powiedział Cimoszewicz na antenie Radia Zet, dodając, że konferencja nie ma sensu, bo "nie ma komu z kim debatować". - Z jednej strony mamy specjalistów od katastrof lotniczych, być może bez tytułów profesorskich (...), a z drugiej facetów, którzy się na tym nie znają - ocenił były premier w rozmowie z Moniką Olejnik.
Według Cimoszewicza, naukowcy współpracujący z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza "nie mają tytułu", by brać udział w poważnej dyskusji. Dodał też, że nie trzeba wiele wysiłku, by zobaczyć, że eksperci tacy jak prof. Binienda nie znają się na badaniu katastrof lotniczych. Kiedy po raz pierwszy usłyszał nazwisko Wiesława Bienendy, sprawdził w internecie jego kompetencje.
– Po pięciu minutach wiedziałem, że ten człowiek być może się zna na innych sprawach, ale na pewno nie na katastrofach lotniczych (...) Od paru lat ten facet, ten nagi król, chodzi w Polsce w szatach królewskich, monarszych. Przynajmniej dla dużej części społeczeństwa. - stwierdził Cimoszewicz.
Były polityk SLD zarzucił, że angażując się w prace zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, naukowcy legitymizują "intrygę polityczną"