"Rzeczpospolita" już w tytule na pierwszej stronie zauważa, że "Rosja Putina niechcący reanimowała NATO". Z kolei "Gazeta Wyborcza" w tekście "Macki Gazpromu" patrzy na problem przez pryzmat bezpieczeństwa energetycznego Europy.
Jędrzej Bielecki pisze w "Rz": "Po brutalnej interwencji Rosji na Ukrainie kolejne państwa szukają w sojuszu gwarancji bezpieczeństwa. Decyzje o zaproszeniu nowych państw, na razie z Bałkanów, NATO podejmie już we wrześniu na szczycie w Newport. Ale renesans paktu spowodowany rosyjskim zagrożeniem ma o wiele szerszy wymiar." Autor z faktu wylądowania wczoraj w Polsce 150 amerykańskich żołnierzy wyciąga bardzo poważne wnioski. "W ten sposób rosyjski przywódca doprowadził do unieważnienia obietnicy NATO z 1997 r., że siły sojuszu nie będą stacjonowały na terenie nowych krajów paktu. "To niezwykle ważny sygnał, że Ameryka znów mocno angażuje się w Europie Środkowej i daje przykład, jak należy reagować na politykę Kremla" – gazeta cytuje Jana Techau, dyrektora europejskiego oddziału fundacji Carnegie. Bliżej NATO są kraje skandynawskie. "Jeśli Szwecja zdecyduje się na przystąpienie do NATO, uczyni to jednocześnie Finlandia, która w takim przypadkunie będzie chciała, aby Rosja skupiła na niej całą swoją wściekłość. To zasadniczo zmieni na korzyść Zachodu równowagę sił w regionie Bałtyku – mówi „Rz" Jan Joel Anderson, ekspert Szwedzkiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Dobrym popraciem tej tezy jest mapa na pierwszej stronie "Rz", a w komentarzu redakcyjnym Bartosz Węglarczyk przewrotnie konkluduje: "Za przywrócenie wiary w sens silnego NATO i sens silnego sojuszu Polski z USA panu prezydentowi Putinowi należą się nasze szczere podziękowania.
Dużo mniej optymizmu płynie z tekstu w "GW". Andrzej Kublik opisując misję premiera Donalda Tuska namawiającego przywódców europejskich do solidarności energetycznej, zauważa, że w wyniku kontrofensywy Gazpromu, przeciwko wzmacnianiu sankcji już wypowiedziały się Niemcy i Austria, a Bułgaria uznaje Rosję za strategicznego partnera.
Obie gazety zajmuja się spotem promującym 10 lecie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Co ciekawe, znacząco różnią się w szacunkach. Jeden z informatorów "GW" mówi anionimowo, że koszt takiego filmu wyniósłby ok 300 tys żł, a ekspert Michał Kwiatek, właściciel Smoła Studio,dodaje: "W komercyjnej branży reklamowej milion złotych za taki klip nie budziłby zdziwienia".