Warszawska prokuratura wszczęła wczoraj śledztwo w sprawie potencjalnego złamania konstytucji i niezależności banku centralnego podczas opublikowanej przez "Wprost" rozmowy szefa NBP Marka Belki i MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, sprawa "z całą pewnością ma kontekst polityczny".
- Trudno powiedzieć, by to było, ot tak, poszukiwanie prawdziwych przestępców. Zwróćmy uwagę, kto złożył zawiadomienia [Zbigniew Ziobro - red.] - mówił w TOK FM Ćwiąkalski, pytany przez Janinę Paradowską, czy działania prokuratury to "robótka polityczna".
Wątpliwości Ćwiąkalskiego budzi też zamieszanie w śledztwo premiera, mimo że nie brał on udziału w rozmowie i nie ma dowodów na to, że to on wysłał Sienkiewicza na rozmowę z Belką.
- Każdy przeciwnik rządu uważa, że jeśli można zahaczyć premiera, warto to zrobić - powiedział Ćwiąkalski.
Karnista przypomniał, że prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział zaraz po ujawnieniu nagrania z podsłuchu, że nie znajduje tam dowodów przestępstwa.