Grono, które tworzy sztab głównego rywala prezydenta Bronisława Komorowskiego, kształtowało się w bólach. Nie wypalił pomysł na wizerunkową zagrywkę z szefową sztabu Mirosławą Stachowiak-Różecką, która skazywana na porażkę w wyborach prezydenta Wrocławia, weszła do drugiej tury. Choć w styczniu odbyło się kilka spotkań z nią w charakterze kierującej kampanią, to ostatecznie ambitna radna z Wrocławia została szefową sztucznie wykreowanego tworu, zwanego radą kampanii.
Są w niej też profesorowie od lat współpracujący z Prawem i Sprawiedliwością oraz liderzy partii, którzy do podpisania porozumienia o wspólnych listach prawicy mogli konkurować z Dudą: Jarosław Gowin z Polski Razem i Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski. Obaj w ostatnich tygodniach kilkakrotnie spotykali się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, przedstawiając swoje uwagi do kampanii.
– Za wcześnie, żeby było widać ich efekty. Na razie jest dobra atmosfera, a to w polityce też jest dużo – tłumaczy jeden z ich współpracowników. Inny wyjaśnia: – Zdają sobie sprawę, że nie będą mieli wpływu na kampanię, ale propozycja była z gatunku tych nie do odrzucenia.
Rada kampanii powstała po to, by znaleźć miejsce dla tych, którzy z różnych względów byliby w sztabie niewygodni.
– Jest częścią sztabu wyborczego (...) Jest zawsze część koncepcyjna w sztabie, zespół pracujący nad kwestiami programowymi i strategicznymi, jest także grupa, która zajmuje się sprawami technicznymi, bieżącym funkcjonowaniem w kampanii – tłumaczył podczas prezentacji sam kandydat.