Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wystąpiła o aresztowanie Mariana D. w związku z tym, że – jak wynika z jej ustaleń – podejrzany podejmował próby wpływania na świadków.

- Powodem skierowania naszego wniosku o aresztowanie podejrzanego były podjęte przez niego próby matactwa – przyznaje "Rzeczpospolitej" Waldemar Tyl, wiceszef warszawskiej apelacji. I potwierdza, że sąd, uznając zasadność wniosku, zastosował wobec Mariana D. trzymiesięczny areszt.

Dotychczas D. przebywał na wolności za poręczeniem majątkowym. Na czym polegały jego nieformalne próby wpływania na świadków, które zaniepokoiły śledczych – tego prowadzący postępowanie nie chcą zdradzać. Jednak zarówno oni jak i sąd uznali, że Marian D. pozostając na wolności może utrudniać śledztwo. Dlatego, gdy D. stawił się w sądzie, ten zdecydował o aresztowaniu.

Śledztwo w sprawie korupcji na Podkarpaciu - wręczenia łapówek w zamian za pośrednictwo w załatwieniu spraw w instytucjach państwowych - trwa od ubiegłego roku. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wszczęła je w oparciu o materiały zgromadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Marian D. został zatrzymany (wraz z Pawłem K., swoim zastępcą w firmie paliwowej) w lipcu 2014 r. Usłyszał łącznie siedem zarzutów dotyczących korupcji i powoływania się na wpływy, w tym w ministerstwie infrastruktury.

Według śledczych biznesmeni mieli pośredniczyć w załatwianiu spraw w różnych urzędach, za co zapłatą miały być między innymi sztabki złota, markowe alkohole, pieniądze czy prace budowlane. Ostatnie z zarzutów Marian D. usłyszał w lutym tego roku i są związane właśnie z wręczeniem m.in. kilogramowej sztabki złota. Dodatkowo na biznesmenie ciąży zarzut przywłaszczenia paliwa za ponad 2 mln zł. Chodziło o to, że prezes miał zlecać pracownikom załadunek i sprzedaż paliwa poza oficjalną ewidencją.

O aferze korupcyjnej na Podkarpaciu stało się głośno po tym, jak w lipcu 2014 r. CBA przeszukało kilkanaście miejsc w poszukiwaniu dowodów na korupcję mającą sięgać ministerialnych gabinetów. Agenci weszli wówczas m.in. do Sejmu i biur znanych polityków: Zbigniewa Rynasiewicza - wiceministra infrastruktury i szefa PO na Podkarpaciu oraz posła Jana Burego, lidera podkarpackiego PSL i szefa klubu ludowców. Żadnemu z polityków prokuratorzy nie postawili zarzutów.

Obecnie w śledztwie dotyczącym korupcji na Podkarpaciu zarzuty ma łącznie pięć osób: oprócz biznesmenów również dwaj duchowni i regionalny dyrektor Lasów Państwowych.