Po sensacyjnej porażce w pierwszej turze wyborów Komorowski intensywnie próbuje zmienić swą kampanię. Według przyjętej właśnie nowej strategii prezydent ma być bliżej ludzi i opowiadać się za wolnościami obywatelskimi. Stąd nowe hasło „Komorowski – prezydent naszej wolności" oraz atak na PiS, które będzie w końcówce kampanii przedstawiane jako zagrożenie dla wolności obywatelskich.
– Wciąż jest szansa na zwycięstwo. Ale to naprawdę nie będzie proste. Jest bardzo realne, że Komorowski te wybory przegra – przyznaje jeden z bliskich współpracowników premier Ewy Kopacz. Takie obawy są we władzach PO coraz powszechniejsze. – Kopacz i szef MSZ Grzegorz Schetyna uważają, że przegrana Komorowskiego oznacza porażkę Platformy z PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych – twierdzi nasz rozmówca.
Zmiana wizerunku
W czwartek Komorowski uderzył się w piersi wobec wyborców – to kolejny pomysł sztabowców. – Pierwsza tura wyborów prezydenckich to ważny sygnał. Ja ten komunikat głęboko przeżyłem, przemyślałem i zrozumiałem. W Polsce, gdzie wiele udało się osiągnąć, jednak jest wiele osób, które nie czują się w pełni uczestnikami wielkiej, dobrej zmiany – stwierdził prezydent.
Do tej pory Komorowski, jeżdżąc po Polsce bronkobusem, spotykał się w większości ze swymi zwolennikami. Teraz ma rozmawiać ze zwykłymi Polakami. Stąd też spacery Komorowskiego po Warszawie i rozmowy z przechodniami. Na razie takie spotkania są pełne wpadek. Ostatnio telewizyjne kamery wychwyciły, że prezydencka urzędniczka Jowita Kacik podpowiadała Komorowskiemu, co ma mówić i jak się zachować.
Jeden ze sztabowców: – Brakuje mu wyczucia i empatii. Ale ważne są telewizyjne obrazki z takich spotkań. Dają więcej niż potencjalne wpadki.