Politolog Kai-Olaf Lang analizuje na łamach opiniotwórczego tygodnika "Die Zeit" przyczyny zaskakującego wyniku wyborów prezydenckich w Polsce.
Komorowski bez pasji
"W walce wyborczej Bronisławowi Komorowskiemu, który prezentował się jako mąż stanu i gwarant stabilizacji, nie udało się przekonać elektoratu. Jego centralny temat - bezpieczeństwo w niespokojnych czasach - nie wypalił czy wręcz obrócił się przeciwko niemu".
"Generalnie Komorowskiemu brakowało ikry i energii. Jawił się bardziej jako solidny , ale pozbawiony konturów administrator sukcesów niż jako polityk z pasją i porywającą wizją Polski. Jako kandydat rządzącej PO reprezentował treści i styl tej partii: proeuropejski, profesjonalny, bez profilu. Podczas gdy w ostatnich tygodniach walki wyborczej podkreślał wciąż jedność i współpracę, faktycznie otworzył walkę politycznych obozów. Przedstawiał wybory jako rozprawę Polski 'racjonalnej' z 'radykalną'", ocenia Lang.
Politolog zaznacza, że "koła tej radykalnej Polski reprezentował Andrzej Duda, czyli PiS i jego szef Jarosław Kaczyński, katolicko-tradycjonalistyczny nurt i generalnie wszyscy, którzy domagają się zasadniczej korekty pragmatycznego kursu Platformy Obywatelskiej".
"Takim ustawieniem frontów Komorowski oparł się za bardzo na dawnych filarach zwolenników, tzn. dobrze prosperującej wielkomiejskiej warstwie średniej", ocenia Lang.