W poniedziałek wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła oficjalne wyniki wyborów. Są one zbieżne z badaniami Ipsos ogłoszonymi w niedzielę. Andrzej Duda otrzymał 51,55 proc. głosów. Bronisława Komorowskiego poparło 48,45 proc. osób. Frekwencja wyniosła 55,34 proc.
Komorowskiemu zostały ponad dwa miesiące kadencji. Jednak wczoraj jego kancelaria ogłosiła, że „z uwagi na wynik wyborów prezydent RP nie powinien, jeśli nie jest to konieczne, podejmować istotnych decyzji w okresie, jaki pozostał do końca kadencji".
W ten właśnie sposób Pałac tłumaczy decyzję o wycofaniu z konsultacji projektu zmian dotyczących wieku emerytalnego, który Komorowski ogłosił przed drugą turą. Proponował, by na emeryturę mogły przechodzić osoby z co najmniej 40-letnim stażem, co było znaczącą korektą wprowadzonej przez rząd PO reformy podnoszącej wiek emerytalny do 67. roku życia.
W PO trwa żałoba. Władze partii analizują przyczyny porażki – w poniedziałek wieczorem dyskutował na ten temat zarząd partii. Część polityków samokrytycznie zauważa, że wynik Komorowskiego to recenzja ośmiu lat rządów PO – niezrealizowanych obietnic, niepopularnych decyzji czy zamiatania afer pod dywan. Większość działaczy PO sprawia jednak wrażenie obrażonych na wyborców.
Wyniki pokazują, że po raz pierwszy Platformie nie pomogło straszenie PiS-em. PO jest w trudnej sytuacji, bo wygrana Dudy rozpoczęła kampanię przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. A PiS, który jest teraz na fali, może także pozbawić Platformę władzy w kraju.