Krzysztof O. i Czesław K., menedżerowie, którzy mimo oskarżeń o przyjmowanie łapówek pełnili w JSW eksponowane funkcje, nie pracują już w spółce.
Jeszcze w 2013 r., gdy o to pytaliśmy, w Jastrzębskiej nie widziano powodów, by zrezygnować z ich pracy na rzecz spółki. Argumentowano to domniemaniem niewinności i obawą przed procesami o niesłuszne zwolnienie.
To podejście zmienił nowy szef JSW Edward Szlęk, który przyszedł pod koniec kwietnia (tydzień temu zrezygnował ze stanowiska z powodu kłopotów ze zdrowiem). – W lipcu poprosił dyrektorów kopalń i ich zastępców o złożenie oświadczeń, czy są podejrzani, oskarżeni lub skazani za przestępstwo karne w związku z wykonywaną funkcją – mówi Katarzyna Bajer, rzeczniczka spółki. – Pracodawca nie jest bowiem uznawany za stronę i informowany o toczących się postępowaniach karnych – podkreśla.
Trudno jednak zakładać, że władze spółki nie wiedziały o zarzutach wobec O. i K. Media, w tym „Rzeczpospolita", wielokrotnie opisywały wielkie śledztwo korupcyjne, w którym oskarżeni są ci menedżerowie.
Lista 25 byłych dyrektorów kopalń i prezesów spółek węglowych oskarżonych o przyjmowanie łapówek od firmy Emes Mining Service (handlującej sprzętem dla kopalń) jest znana od połowy 2013 r., kiedy to do sądu trafił akt oskarżenia. Krzysztof O. szefował wtedy biuru zarządu Jastrzębskiej (a rok temu awansował na stanowisko prezesa spółki JSW Szkolenie i Górnictwo), Czesław K. był zaś szefem trzech połączonych kopalń JSW.
Powody ich zwolnienia nie są jednak jasne. Z K. rozwiązano umowę o pracę za porozumieniem stron, a O. rada nadzorcza odwołała bez podania przyczyny. W lipcu stanowisko stracił też wiceprezes JSW Jerzy B., na którym również ciążą korupcyjne zarzuty.
Afera z Emes Mining Service to niejedyna tak duża sprawa korupcyjna w Polsce. Od tego roku toczą się procesy przeciwko 21 menedżerom oskarżonym o przyjmowanie łapówek od innej spółki handlującej maszynami górniczymi – Voestalpine z Austrii (późniejszy Sandvik). Jej szef Andrzej J. (ponad rok temu popełnił samobójstwo) przyznał się do wręczenia w sumie 9 mln zł łapówek – nazywanych prowizjami – m.in. za zakup kombajnów, ich remont oraz zapłatę za usługi bez poślizgu.