Reklama

Duda i Kwaśniewska na listach wyborczych

Kukiz'15 wystawił do walki o mandat Andrzeja Dudę, PSL – Ewę Kopacz, a JOW Bezpartyjni – Jolantę Kwaśniewską.

Aktualizacja: 12.10.2015 14:37 Publikacja: 11.10.2015 21:04

Duda i Kwaśniewska na listach wyborczych

Komitety wyborcze znów nie oparły się pokusie umieszczenia na listach kandydatów noszących nazwiska gwiazd polityki, sportu czy piosenki. Nie wszystkie z tych osób są jednak przekonane, że wyborców to skusi.

O mandat posła walczy 32-letni Andrzej Duda ze Starachowic. Jest kandydatem komitetu Pawła Kukiza w województwie świętokrzyskim. W polityce, tej lokalnej, działa od dawna. – Byłem radnym sejmiku wojewódzkiego, dostałem najwięcej głosów, potem radnym powiatu. Też padł rekord – opowiada.

Zapewnia, że nazwisko nie miało wpływu na decyzję o starcie w wyborach parlamentarnych. Z prezydentem się zna. – Po raz pierwszy spotkaliśmy się około sześciu lat temu podczas uroczystości pod Kielcami. On był już znany jako minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Podszedłem do niego. Obaj śmialiśmy się ze zbieżności nazwisk – wspomina.

Przekonuje, że z prezydentem łączy go coś jeszcze. Trzy lata temu założył w Starachowicach biuro bezpłatnej pomocy prawnej, taką „Dudapomoc", w którym pracuje trzech prawników.

Ostatni raz kandydat komitetu Kukiz'15 widział się z tym bardziej znanym Dudą podczas jego kampanii prezydenckiej. – Byłem z nim nawet w dudabusie na Podkarpaciu. Poznał mnie i powiedział, że z takim nazwiskiem to powinienem trafić na listy – wspomina. Zdradza, że chętnie znów by spotkał się z prezydentem, najlepiej w Pałacu. – Słyszałem, że jeszcze jeden Andrzej Duda startuje od nas do parlamentu, ale go nie znam – opowiada.

Reklama
Reklama

W Tarnowie z list PSL do Sejmu startuje Ewa Kopacz. Ze stron internetowych partii można się dowiedzieć, że jest „pracownicą sektora turystyki". Działa też w powiatowych strukturach Stronnictwa. Z mediami rozmawiać nie chce.

– Taką przyjęła taktykę. W tej chwili jest osobą prywatną, nie musi tego robić. Jeśli dostanie się do parlamentu, będzie bardziej otwarta – mówi jeden z małopolskich polityków PSL.

Kandydatka ma niespełna 30 lat i zdaniem naszego rozmówcy „nigdy nie skarżyła się na zbieżność nazwiska z panią premier". Tarnowskim wyborcom nie grozi pomylenie obu pań, bo ta bardziej znana Ewa Kopacz w wyborach startuje oczywiście w Warszawie.

Wśród kandydatów są też „ministrowie". Michał Kamiński – noszący takie samo nazwisko jak obecny sekretarz stanu w Kancelarii Premiera – dostał dziewiąte miejsce na liście Zjednoczonej Lewicy w okręgu elbląskim. Jest mieszkańcem Nowego Miasta Lubawskiego.

Z kolei nauczycielka biologii w zespole szkół nr 1 w Opolu Lubelskim Małgorzata Sadurska znalazła się na ostatnim 30. miejscu listy kandydatów do Sejmu Zjednoczonej Lewicy w okręgu lubelskim. Jest bezpartyjna. Nosząca identyczne nazwisko obecna szefowa Kancelarii Prezydenta w poprzednich wyborach parlamentarnych startowała z sukcesem w tym samym okręgu.

Komitet JOW Bezpartyjni w Elblągu wystawił Jolantę Kwaśniewską (nie ma nic wspólnego z żoną byłego prezydenta), a Zjednoczona Lewica w Krakowie inżyniera rolnika Jerzego Jaskiernię, którego nazwisko lewicowi wyborcy, zwłaszcza ci nieco starsi, skojarzą ze znanym dawniej politykiem SLD, profesorem prawa.

Reklama
Reklama

Na listach znajdujemy także znane dziennikarskie nazwiska. PiS w Krakowie wystawia Ryszarda Kapuścińskiego (tak jak słynny, nieżyjący już reporter też jest dziennikarzem), partia KORWiN w Świętokrzyskiem – 23-letnią Kingę Rusin. Są imiennicy popularnych aktorów – np. Andrzej Grabowski (PSL, Toruń), Piotr Adamczyk (Zjednoczona Prawica, Łódź), Agnieszka Kruk (komitet Szczęść Boże, Lublin), muzyków – Michał Urbaniak (Kukiz'15, Gdynia), piłkarzy – Robert Lewandowski (PSL, Wrocław) i Jerzy Dudek (KORWiN, Częstochowa).

Do Sejmu z ostatniego miejsca Zjednoczonej Lewicy w Lubuskiem próbuje wrócić Jan Kochanowski. Był posłem przez cztery kadencje, radnym sejmiku i miasta. – Kochanowski tak jak ja był posłem, to mnie z nim łączy. Raczej nie jestem z nim spokrewniony, ale tego do końca nie wiem, bo nigdy nie badałem – mówi kandydat. Dodaje, że dziś już nie musi podpierać się znanym imiennikiem, ale na początku kariery w czasie spotkań wyborczych często nawiązywał do poety. – To rozluźniało atmosferę na sali – tłumaczy.

Zdaniem politologa dr. hab. Rafała Chwedoruka znane nazwisko może pomóc wejść do Sejmu. – Tak było w przypadku Michała Marcinkiewicza czy Łukasza Tuska – przypomina. Na osoby noszące nazwiska popularnych polityków mogą zagłosować niezorientowani w polityce wyborcy. – I jeśli taka osoba dostanie się do parlamentu, już nie zrobi drugiego kroku i nie jest w stanie się przebić – zauważa politolog.

Chwedoruk przekonuje, że jeśli ktoś noszący nazwisko bardziej znanej osoby znalazł się na listach w wyniku partyjnej rekrutacji, to nic złego się nie dzieje. W latach 90. zdarzały się jednak sytuacje szkodliwe dla demokracji.

– Utworzono komitet, którego nazwa brzmiała podobnie do Unii Pracy, a nazwiska wystawionych przez niego osób były takie same jak liderów partii: Wiesławy Ziółkowskiej czy Aleksandra Małachowskiego – wspomina ekspert. Jego zdaniem była to już manipulacja, przykład kampanii negatywnej. – W wymiarze formalnym nic nie można było zarzucić twórcom tego komitetu, ale w moralnym już tak i takie działania powinny zostać odrzucone przez główny nurt polityki – podkreśla politolog.

Andrzej Duda ze Świętokrzyskiego uważa, że nazwisko może nawet przeszkodzić w kampanii i wyborach. – Poza moim miastem ludzie, widząc moje plakaty, czasem myślą, że to oszustwo – tłumaczy.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Tak wygląda „tramwajowe metro”. Budowa tunelu do Dworca Zachodniego wkracza w decydującą fazę
Kraj
Ujawniono dwa drony na Mazowszu. Służby szukały też pod Warszawą
Kraj
Highline Warsaw otwarte. Zwiedziliśmy taras na Varso Tower. Zupełnie nowa perspektywa stolicy
Reklama
Reklama