Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzja, Kazachstan, Kirgistan, Litwa, Mołdawia, Rosja, Tadżykistan, Turkmenistan, Ukraina i Uzbekistan – tysiące młodych ludzi z tych krajów chciałoby przyjechać w lipcu na Światowe Dni Młodzieży (ŚDM) i spotkać się z papieżem Franciszkiem.
Problemem są pieniądze. Większości nie stać na wyprawę do Polski. A niektórzy – jak np. 45-osobowa grupa z Astany w Kazachstanie – mają do Krakowa ponad 4,3 tys. km. Z kolei jedna z grup Rosjan rozrzucona jest niemal po całej Syberii.
Żeby pomóc im w przyjeździe do Polski, już dwa lata temu rozpoczęto akcję „Bilet dla brata". – Jest to oddolna inicjatywa polskich pielgrzymów i wolontariuszy. Do tej pory oni uczestniczyli wiele razy w ŚDM, teraz sami będą gospodarzami. A dobry gospodarz troszczy się również o tych najbardziej potrzebujących – mówi „Rzeczpospolitej" Anna Salawa z Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM, która koordynuje akcję.
Salawa dodaje, że „Bilet dla brata" jest również nawiązaniem do ŚDM z Częstochowy. Tam po raz pierwszy od upadku muru berlińskiego nastąpiło spotkanie młodzieży ze Wschodu z tą z Zachodu.
– Mamy do tej pory zgłoszonych 119 grup. Jest w nich prawie 4,5 tys. osób. Ponad połowa grup, bo ponad 60, jest z Ukrainy – mówi Salawa. – W większości ich opiekunami są polscy misjonarze i misjonarki. Co pokazuje również bogactwo polskiego Kościoła działającego na misjach – dodaje.