Reklama
Rozwiń

Talaga: To my zmieńmy Unię

Unia Europejska w obecnym kształcie nie pasuje już do wyzwań rzeczywistości, jednocześnie dla Polski obecność w niej ma fundamentalne znaczenie ze względów geopolitycznych i gospodarczych.

Aktualizacja: 31.05.2016 21:53 Publikacja: 31.05.2016 18:40

Talaga: To my zmieńmy Unię

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Połączenie tych dwóch czynników daje pole do działania dla polskiej inicjatywy zreformowania UE, również traktatowego. Mamy dobry czas na taką inicjatywę, ponieważ narasta rozbieżność interesów wewnątrz Unii oraz siła ruchów antyunijnych. Wspólnota dojrzała do zmian.

Kto jeśli nie Polska?

Wiele krajów sprzeciwiających się polityce UE, choćby w kwestii uchodźców, przyjęłoby polską inicjatywę z zadowoleniem. Byłaby ona do zaakceptowania także dla Niemiec i Francji. Polska nie jest czołowym krajem Unii Europejskiej, ale nie jest też jej planktonem, nie ma potężnej gospodarki, ale trudno ją pominąć w europejskich rachubach. Kto, jeśli nie ona, powinien zaproponować nowy kształt UE?

Unia w obecnym kształcie nie przetrwa; albo się zreformuje, albo utraci część członków, albo popadnie w dysfunkcjonalność, albo w ogóle się rozpadnie. Z tych scenariuszy tylko pierwszy daje nam szanse na rozwój. Polska musi być członkiem UE, a ta musi być silna.

Jej waga dla nas nie wynika z przesłanek ideologicznych czy estetycznych (bo ładnie i dobrze być Europejczykiem), ale praktycznych. Unia daje Polsce osłonę geopolityczną, wkomponowuje nas w strukturę wielokrotnie silniejszą ekonomicznie niż nasz adwersarz – Rosja. Sami bylibyśmy wobec niej zbyt słabym graczem i w końcu musielibyśmy się podporządkować.

Unia daje nam również narzędzia do mitygowania ambicji niemieckich. Bez UE Polska znalazłaby się ponownie w strategicznej pułapce pomiędzy Rosją a Niemcami. Nigdy więcej takiego koszmaru. Ci z nas, którzy kontestują obecność w Unii, doprawdy albo nie wiedzą, co czynią, albo życzą Polsce źle.

Spalony pomysł

Dotychczas odpowiedzią instytucji unijnych, a także Niemiec, na kryzys UE było hasło „więcej Unii", a zatem pogłębiona integracja i w efekcie nadanie Wspólnocie cech państwa. Zmierzał ku temu na przykład pomysł rządu gospodarczego strefy euro. Tymczasem europejskie społeczeństwa, w tym niemieckie i francuskie, coraz częściej hołubią ideę narodową, czyli wyższość państw nad UE. Pogłębiona integracja nie zostanie zaakceptowana, można ją wręcz uznać za pomysł spalony.

Znacznie większe szanse realizacji ma powrót do „Europy narodów", czyli unii suwerennych państw z ograniczoną kompetencją lub w ogóle bez ponadnarodowych instytucji centralnych. To właśnie rama ogólna projektu, który Polska mogłaby promować. Idealiści głoszący wartość Unii jako takiej dość już się ośmieszyli. UE ma wartość tylko o tyle, o ile służy interesom jej państw.

Nasz kraj odniósł największe korzyści z obecności w UE najpierw w zakresie bezpieczeństwa, a potem na polu gospodarczym. Dotacje w ramach pomocy strukturalnej i dopłat dla rolników stoją zdecydowanie dalej w kolejności.

W Unii uzyskaliśmy rynek zbytu wymuszający dobrą jakość i organizację produkcji. W tym roku 50 proc. polskiego produktu krajowego brutto ma być wytworzone przez eksport, a 75 proc. tegoż idzie do Unii Europejskiej. Mamy wprawdzie stabilny rynek wewnętrzny, ale trwały rozwój i bogactwo może nam zapewnić tylko eksport.

Gdzie będziemy sprzedawali nasze produkty, gdy UE się rozpadnie, w jaki sposób osiągniemy konkurencyjność cenową, kiedy państwa europejskie wprowadzą bariery celne?

Tylko wspólnota wolnych państw

Reforma UE, jeśli ma być korzystna dla Polski, powinna zakładać utrzymanie wspólnego rynku oraz zachowanie zasady solidarności, bo to ona właśnie pozwala nam nie obawiać się rosyjskich nacisków gospodarczych i politycznych. Ponadto minimalizację roli Komisji Europejskiej oraz europarlamentu na rzecz Rady Europejskiej i stałych konsultacji międzypaństwowych.

Zjednoczona Europa, a w niej Polska, przetrwa kryzys i będzie się rozwijać jako wspólnota wolnych państw. Tylko wtedy zyska nowe życie i akceptację społeczną, a to wyzwoli w niej siły, których obecnie nie ma, bo są dławione przez unijną kastę biurokratyczną.

Autor jest dyrektorem ds. strategii  Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

Kraj
Pożar w Ząbkach: Śledztwo prokuratury nabiera tempa, trwają przesłuchania świadków
Kraj
Dziki grasują w Warszawie. Problem narasta
Kraj
Metro nie kursuje od Słodowca do stacji Centrum. „Podejrzenie, że coś się pali”
Kraj
Jedyne Centrum Integracji Cudzoziemców na Mazowszu będzie działało w Warszawie
Kraj
Pociągi wracają na trasę M1 po awarii w metrze warszawskim