Wiadomo, że nieważkość wywołuje u kosmonautów zanik mięśni – zwłaszcza nóg i pleców – i demineralizację kości. W przypadku dłuższych podróży – na przykład na Marsa – coraz słabsze staje się też serce, a przez promieniowanie wzrasta ryzyko chorób nowotworowych. W NASA i innych tego typu agencjach całe sztaby ludzi pracują już więc nad medycyną kosmiczną, która mogłaby pomóc w rozwiązaniu tych problemów.
Naukowcy zajęli się też prognozowaniem wpływu życia w kosmosie na wygląd osób, które narodzą się już na statkach kosmicznych. – Ludzie, którzy się tam urodzą i tam będą dorastać, prawdopodobnie będą niscy, pucołowaci i łysi – przekonuje „Rz” dr Lewis Dartnell, astrobiolog z University College London. Tłumaczy, że ze względu na brak grawitacji będą mieli niedorozwinięte kości i mięśnie. Na ich niewielki wzrost i dużą wagę wpływ będzie też miała mała liczba ćwiczeń ruchowych.
Obywatele kosmosu mają być również łysi, a pisząc bardziej precyzyjnie: pozbawieni włosów na całym ciele. – Włosy u człowieka pełnią funkcję izolacyjną. Na statkach kosmicznych nigdy nie jest jednak ani za gorąco, ani za zimno, owłosienie może się okazać zupełnie niepotrzebne – mówi dr Dartnell.
Ale to nie koniec złych wiadomości. Według dr. Lewisa Dartnella przez brak grawitacji kosmonauci przyszłości będą mieć też o wiele większe głowy od współczesnych ludzi. Na szczęście na przygotowanie się do zmiany kanonu piękna ludzkość ma jeszcze kilka pokoleń.