— Rozbłysk promieniowania był tak intensywny, że kiedy dotarł do satelity, oprogramowanie analizujące dane natychmiast się wyłączyło — powiedział Phil Evans z Uniwersytetu Leicester w Wielkiej Brytanii, jeden z autorów algorytmu przetwarzania danych. - Tak wiele fotonów bombardowało detektor w każdej sekundzie, że oprogramowanie nie było w stanie przeliczać ich dostatecznie szybko. To tak jakby deszczomierzem badać fale tsunami.

Rozbłysk promieniowania gamma i rentgenowskiego GRB 100621A to część energii uwolnionej w rezultacie śmierci gwiazdy która zdarzyła się 5 mld lat temu, daleko poza naszą Galaktyką. Tyle czasu potrzebowało promieniowanie rentgenowskie aby 21 czerwca dotrzeć do obserwatorium Swift. Kiedy gwiazda wybucha, promieniowanie rozchodzi się we wszystkich kierunkach z prędkością światła. Najpierw dotarło promieniowanie gamma, w ślad za nim rentgenowskie. Rozbłysk był 140 razy silniejszy niż najjaśniejsze źródło promieniowania rentgenowskiego — gwiazdy neutronowej, która jest położona 500 tys. razy bliżej od nas niż źródło z 21 czerwca.

— Ten rozbłysk promieniowania gamma dotarł do nas z najdalszego dotąd źródła widzialnego w promieniach rentgenowskich — powiedział prof. David Burrows z Penn State University.

Swift, na orbicie od listopada 2004, to pierwszy satelita, który zaprojektowany został specjalnie do rejestrowania rozbłysków promieniowania gamma. Na pokładzie obserwatorium znajdują się trzy instrumenty: detektor do wykrywania wybuchów (BAT), czujnik promieniowania rentgenowskiego (XRT) oraz ruchomy teleskop optyczny w zakresie widzialnym i ultrafioletu (UVOT). Swift nie jest jednak w stanie radzić sobie z tak wielkim błyskiem promieni rentgenowskich.

— Niezwykłą intensywność rozbłysku rentgenowskiego zaskoczyła nas całkowicie — przyznał Neil Gehrels, badacz z Goddard Space Flight Center.