Badacze odnotowali zorze polarne dalej na południe od bieguna niż zazwyczaj, pewne zakłócenia w telekomunikacji wystąpiły w Norwegii i Kanadzie. Służby meteorologiczne w Chinach poinformowały, że rozbłyski spowodowały nagłe zakłócenia w jonosferze (zjonizowana warstwa atmosfery powyżej 50 – 60 km nad powierzchnią Ziemi) oraz przerwały łączność krótkofalową na południu kraju. Nie sprawdziły się jednak czarne scenariusze o całkowitym paraliżu łączności i masowych spięciach w sieciach energetycznych.
– Nawałnica cząstek gigantycznego rozbłysku przeszła obok Ziemi i nie spowodowała większych szkód – powiedział Dean Persnell z należącego do NASA Goddard Space Flight Center. – Wygląda na to, że w tym wypadku wiązka zakrzywiła się i ominęła nas. Dane satelitarne wskazują, że fala plazmy dalej się rozprzestrzenia, ale już poza nami.
Ekspert ostrzega jednak, że są przewidywane dalsze rozbłyski na Słońcu i nie zawsze muszą się zakończyć tak szczęśliwie.
Niezwykle silne erupcje plazmy z plam słonecznych wielkości Jowisza, które rozpoczęły się w nocy z wtorku na środę, były jednymi z największych odnotowanych przez naukowców. Tego rodzaju zjawiska badacze nazywają koronalnymi wyrzutami masy (ang. skrót CME). Olbrzymie obłoki plazmy zmierzają w kierunku naszej planety z prędkością 900 km na sekundę. Bezpośrednie uderzenie takiej chmury naładowanych cząstek może wywołać olbrzymią geomagnetyczną burzę. Efektem zderzenia z polem magnetycznym Ziemi może być zablokowanie łączności radiowej, zakłócenie systemu GPS, a nawet zablokowanie sieci energetycznych.
Aby lepiej zrozumieć wpływ zjawisk słonecznych na urządzenia techniczne na Ziemi, naukowcy sprawdzają dane, jakie zachowały się na ten temat od XIX wieku.