Rakieta i kapsuła New Shepard przeznaczone są do wynoszenia na orbitę niewielkich ładunków lub sześciu pasażerów. W poniedziałek wieczorem taki zestaw, oczywiście bez pasażerów, wystartował z kosmodromu nieopodal miasta Van Horn w Teksasie. Rakieta osiągnęła pułap 100 km, przekraczając umowną granicę między atmosferą i otwartą przestrzenią kosmiczną.
Później powróciła automatycznie na miejsce startu i wylądowała. Według Blue Origins rakieta stanęła zaledwie ok. 1,5 metra od środka platformy startowej. Kapsuła w takich przypadkach wraca na Ziemię dzięki grawitacji i spadochronom. Pierwsza próba w kwietniu tego roku zakończyła się katastrofą - nie zadziałał jeden z elementów hydraulicznych rakiety.
"Rakiety były zawsze czymś, co godziliśmy się tracić podczas startu. Ale już tak nie jest. W naszym hangarze w Teksasie mamy rzadkie zwierzę - używaną rakietę" - napisał Bezos w specjalnym oświadczeniu Blue Origins.
Tym samym jego firma osiągnęła to, o co starała się konkurencyjna SpaceX. I jej szef Elon Musk. Rakiety SpaceX również mają lądować pionowo po podróży kosmicznej - w ten sposób można odzyskać elementy konstrukcyjne i silniki, obniżając koszty. Tyle że rakiety Muska dotąd rozbijały się przy lądowaniu.
Elon Musk pogratulował Bezosowi na Twitterze. Nie darował sobie jednak uszczypliwości. "Trzeba odróżnić przestrzeń kosmiczną od orbity" - napisał. Jak podkreślił prędkość i energia potrzebna do wyniesienia rakiety z ładunkiem np. do orbitalnej stacji jest wielokrotnie większa. Stąd i większe problemy podczas lądowania.