Czy uda się nam zorganizować załogową wyprawę na Marsa? Czy dysponujemy dziś wystarczającą technologią, aby myśleć o tak wielkim przedsięwzięciu? Kto poleci i kto za ten lot zapłaci? Czy ludzie przeżyją w dobrym zdrowiu tę podróż? I czy będą mieli jak wrócić?
To pytania, które zadają sobie naukowcy zatrudnieni przez amerykańską agencję NASA, europejską ESA, w Rosji i w Chinach. Choć wszyscy zgłaszają chęć przeprowadzenia lotu na Marsa, nikt nie wie, jak ten lot powinien wyglądać.
Pierwszy naukowy plan wysłania ludzi na Marsa pojawił się w 1969 roku. Zaledwie dwa tygodnie po spacerze Neila Armstronga po Księżycu Wernher von Braun przedstawił kompletny – z wyliczeniami finansowymi – plan podróży na Czerwoną Planetę. Początki tego projektu sięgają wczesnych lat 50. Wtedy myślano o kilkuset lotach na orbitę i flotylli statków załogowych lecących na Marsa. Koszt wyprawy szacowany był na 7 mld dol.
Wydaje się proste. Ale w porównaniu z lotem na Marsa wysłanie ludzi na Księżyc to zaledwie krótki skok. Droga na czwartą planetę jest kilkaset razy dłuższa (w zależności od przyjętej trajektorii lotu), a astronauci narażeni będą na zupełnie nowe, nieznane niebezpieczeństwa.
[srodtytul]Odliczanie[/srodtytul]