Wkrótce może jednak go utracić, kiedy okaże się, że uśpiony na zimę Spirit, wysłany trzy tygodnie wcześniej, odzyska wigor i nawiąże łączność z Ziemią.
Przez całe lata najdłużej pracującą sondą na Marsie była amerykańska Viking 1, która działała przez 6 lat i 116 dni. I pracowałaby by dłużej, gdyby błędna komenda nie wyłączyła wszystkich jej podzespołów.
Sondy Viking 1 i 2 (ta druga pracowała przez ponad 3 lata do momentu awarii baterii) zbierały dane z jednego punktu planety. Natomiast sześciokołowy Opportunity, wielkości wózka golfowego i zasilany przez baterie słoneczne, podróżuje po powierzchni Marsa. Po przeciwnej stronie planety podobną misję wykonuje Spirit. Zadaniem obu jest badanie składu skał.
Według założeń konstruktorów Opportunity miał pracować tylko trzy miesiące. Ale na liczniku przebytej drogi zanotował już ponad 19 km! Wolno posuwa się w kierunku krateru uderzeniowego Endeavour o średnicy ok. 22 km. Podróż do oddalonego o ok. 7 kilometrów krateru może zająć łazikowi cały marsjański rok, czyli ponad dwa lata ziemskie. Zimę będzie musiał przetrwać w stanie uśpienia. Kiedy w lecie Słońce podniesie się wyżej ponad marsjański horyzont, łazik wyruszy w dalszą drogę.
— Oczekujemy, że Opportunity będzie ciągle wędrował, wędrował i wędrował — powiedział menedżer projektu John Callas z Jet Propulsion Laboratory NASA. Od czasu kiedy łazik na spadochronie opadł na powierzchnię Czerwonej Planety przeżył już niezwykle intensywne burze piaskowe i ekstremalne mrozy do -140 st. Celsjusza.