Tym razem badacze odkryli grafit w próbce pobranej ze szczeliny powstałej pod wpływem uderzenia meteorytu w powierzchnię Księżyca. W grudniu 1972 roku amerykański astronauta, geolog Harrison Schmitt w ciągu trzech dni penetrował region Taurus Littrow. Zebrał 100 kilogramów skał. Wybrano ten obszar ze względu na zróżnicowane terenu i występujące tam licznie kratery uderzeniowe, na które każdy geolog, zawsze i wszędzie patrzy łakomym okiem.
Pobrana stamtąd próbka nr. 76535 już dawniej pozwoliła na ustalenie, że w przeszłości na Księżycu istniała magnetosfera. Jest to obszar wokół ciała niebieskiego, w którym ruchy naładowanych cząstek są zdominowane przez pole magnetyczne danego obiektu.
A teraz, w innej próbce pochodzącej z sąsiedztwa, o numerze 72255, badacze odkryli przy pomocy nowoczesnego spektroskopu maleńkie igiełki grafitu. Badanie spektroskopowe polega na analizie światła rozpraszanego przez próbkę bombardowaną promieniem lasera; umożliwia to określenie składu chemicznego i struktury badanego obiektu. Zespołem z laboratorium geofizyki Carnegie Institution w Waszyngtonie kierował dr Andrew Steele. O odkryciu informuje czasopismo „Science”.
Próbka nr 72255 waży 461 gramów, ma 10 centymetrów długości. Jest dowodem na to, że w przeszłości Srebrny Glob przeżył uderzenie asteroidy. Pod wpływem tego uderzenia do skał księżycowych dostały się fragmenty grafitu z rozbitego obiektu. Badacze nie wykluczają także, że grafit uformował się w momencie katastrofy, jeśli temperatura w miejscu uderzenia była odpowiednio wysoka, rzędu kilku tysięcy stopni Celsjusza. Badacze przypuszczają, że „trafienie” miało miejsce 3,8 — 4,1 mld lat temu.