Reklama
Rozwiń
Reklama

Sonda z harpunem na pokładzie

Sposób na chwytanie próbek ciał niebieskich bez kosztownego ?i ryzykownego lądowania na ich powierzchni wymyślili specjaliści amerykańscy - pisze Krzysztof Urbański.

Publikacja: 26.02.2014 08:15

Tak artysta wyobraża sobie pocisk do pobierania kosmicznych próbek

Tak artysta wyobraża sobie pocisk do pobierania kosmicznych próbek

Foto: Chad Truit

Kawałki ciał niebieskich będą chwytane przez długie pociski wbijane w ich powierzchnię.

„Ta technologia po raz pierwszy będzie w stanie z głębokości kilku metrów spod powierzchni ciała niebieskiego wyciągnąć próbki wielkości kilku kilogramów" – wskazał szef zespołu, prof. Robert Winglee z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w opisie projektu dla NASA. „To może znacznie zwiększyć naszą wiedzę o obiektach Układu Słonecznego i ich zasobach. Taki system oferuje możliwość pobrania kilku próbek z jednego obiektu lub – przy niewielkim wzroście kosztów misji – nawet kilku ciał niebieskich".

Rakieta na uwięzi

Roboty kosmiczne są coraz bardziej zdolne i niezależne, a naukowcy potrzebują do badań w laboratoriach coraz więcej próbek kosmicznej materii. Nic nie zastąpi ludzkiego szkiełka i oka w doświadczeniach, a nie ma możliwości, aby sonda kosmiczna zabrała aparaturę, którą dysponuje przeciętny uniwersytet.

Standardowym sposobem, aby uzyskać próbki i przywieźć je na Ziemię, jest sonda, która wyląduje na powierzchni ciała niebieskiego, zbierze niewielką ilość materiału, a następnie wystrzeli zasobnik z nim w kierunku Ziemi. Według takiego scenariusza przebiegała japońska misja Hayabusa, która w 2005 roku wylądowała na asteroidzie Itokawa.

– Nie mówimy o podobnej misji – przekonywał prof. Winglee podczas sympozjum NASA Innovative Advanced Concepts (NIAC) na Uniwersytecie Stanforda. – Mówimy o wykorzystaniu energii kinetycznej sondy lecącej z dużą prędkością w kierunku obiektu kosmicznego. Nie musimy go hamować, dzięki czemu wykorzystujemy pełną energię.

Reklama
Reklama

Koncepcja zespołu prof. Winglee obejmuje wyposażenie sond w penetratory w kształcie pocisków rakietowych, które w odpowiednim momencie będą uwalniane i trafią w kosmiczny obiekt. Z sondą będą połączone za pomocą liny długiej na ponad półtora kilometra.

Cel: Europa

Pociski będą uderzać z prędkością nie mniejszą niż kilometr na sekundę (3600 km na godz.). Wystarczy ona, aby penetrator wbił się w skałę i pobrał kilka kilogramów materiału. Następnie penetrator z próbkami byłby ściągany liną na pokład sondy i umieszczony w  specjalnym zasobniku i przygotowany do powrotu na Ziemię.

Wyposażenie standardowej sondy w sześć pocisków pozwoliłoby badaczom na zgromadzenie wielu próbek, nawet gdyby któryś z pocisków nie trafił w  przewidziane miejsce.

– Poleganie na jednej próbce jest nie tylko drogie, ale też rodzi zazwyczaj masę kolejnych pytań, na które nie ma odpowiedzi – powiedział prof. Winglee. – Możliwość pobierania wielu próbek to szansa na wielkie oszczędności. Korzyści naukowe wzrosną w postępie geometrycznym. Będzie można ze sobą porównać próbki zdobyte w różnych miejscach i ocenić, w jakim stopniu budowa ciała niebieskiego jest jednolita.

Celów dla takich misji w Układzie Słonecznym jest wiele. Są nimi nie tylko asteroidy, ale także księżyce wielkich planet:  takie jak Europa Jowisza czy Enceladus Saturna, a także niedostępne planety, na przykład Merkury.

Pomysł takich penetratorów może być także wykorzystany do badania trudno dostępnych miejsc na Ziemi, na przykład kraterów czynnych wulkanów, czy obszarów skażonych przez katastrofy w elektrowniach atomowych.

Reklama
Reklama

Uderzyć i przeżyć

Zespół prof. Winglee już dwa razy otrzymał finansowanie z NIAC na prace projektowe sondy z penetratorami. Część z nich obejmowała badania nad materiałami pochłaniającymi energię. Są one niezbędne do tego, aby penetrator po uderzeniu z olbrzymią energią był w stanie jeszcze pobrać próbki.

W tej dziedzinie badacze osiągnęli spory postęp. Na pustyni Black Rock Desserd w Newadzie próbowali uderzenia z prędkością 725 i 1450 km na godz.

– Jesteśmy już bardzo blisko celu – uderzenia z prędkością 1 km na sekundę. Mamy nadzieję, że nasz postęp pozwoli na otrzymanie większej ilości pieniędzy na bardziej zaawansowane testy – powiedział Chad Truitt, członek zespołu z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. – Byłoby pięknie, gdyby udało nam się wykonać choć jeden test w kosmosie, ale to nie będzie tanie. Jeżeli nasz penetrator przejdzie testy pomyślnie, mamy nadzieję, że NASA powie: „ To coś, czego powinniśmy użyć w kosmosie".

Kosmos
Nowa teoria na temat planet w Układzie Słonecznym. Podważa dotychczasową wiedzę
Kosmos
Astronomowie odkryli wyjątkowe zjawisko. Zarejestrowano je po raz pierwszy
Kosmos
To odkrycie może być przełomem. Naukowcy po raz pierwszy „zobaczyli” ciemną materię?
Kosmos
Ta roślina jest w stanie przetrwać w kosmosie? Zaskakujące wyniki eksperymentu
Kosmos
Przełomowe badania nad superburzą geomagnetyczną z 2024 roku
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama