– Abp Edward Ozorowski powołał specjalną komisję. Trzech teologów przesłuchuje osoby mające styczność ze sprawą. Musimy wykluczyć ingerencję osób trzecich – mówi ks. Dębski. Jeśli komisja uzna, że ma do czynienia z cudem, sprawa jego uznania trafi do Watykanu. Decyzji szybko nie będzie. – Kościół nie może sobie pozwolić na pomyłkę – tłumaczy ks. prof. Grzegorz Ryś z Papieskiej Akademii Teologicznej.
Dlatego na razie księża apelują do wiernych o spokój i modlitwę. Tym bardziej że mieszkańcy Sokółki są podzieleni w kwestii domniemanego cudu. – Część jest przekonana, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. Inni wietrzą oszustwo. Faktem jest, że nieco więcej osób pojawia się w miejscowym kościele – mówi ks. Dębski.
– W minionych latach mieliśmy do czynienia z wieloma przypadkami, w których mówiło się o cudach, a po wnikliwym zbadaniu okazywało się, że miały one z nimi niewiele wspólnego – mówi ks. Ryś.
Tak było m.in. w przypadku głośnych w latach 80. XX w. objawień maryjnych w Oławie pod Wrocławiem (emeryt twierdził, że na swojej działce zobaczył Matkę Boską, która nakazała mu uzdrawianie ludzi) oraz w latach 90. w Wykrocie, Rudzie czy Okoninie.
Mimo to do tych miejsc pielgrzymowały tysiące ludzi. – To tylko pokazuje, że Polacy wciąż wierzą w cuda i pragnęliby ich doświadczyć – uważa dr Hubert Czachowski, etnolog religii i autor książki „Cuda, wizjonerzy i pielgrzymi”.
Jego zdaniem wiernym często trudno zrozumieć, jak to jest, że choć w Kościele wiele słyszy się o cudach, to kiedy sami widzą coś, co na nie wygląda, mówi się im, żeby w to nie wierzyli.