"Rz” ujawniła wczoraj, że w 1986 r. wywiad PRL stwierdził, iż na „wyrost” zarejestrował ks. Józefa Kowalczyka jako kontakt informacyjny (KI) o ps. Cappino. Dokument, którego treść ujawniliśmy, dopiero niedawno – po zgodzie służb specjalnych – został odtajniony.
Prof. Jan Żaryn z IPN mówi, że bardzo trudno ocenić charakter kontaktów osób duchownych zarejestrowanych jako KI. – Ks. Kowalczyk z racji swojej funkcji niewątpliwie był zobligowany do kontaktów z dyplomatami PRL – podkreśla.
Historyk dr Andrzej Grajewski, redaktor „Gościa Niedzielnego”, twierdzi, że od początku był przekonany, iż abp. Kowalczyka nie można było traktować jako współpracownika wywiadu PRL. Abp spotykał się z rezydentami wywiadu, ale w ramach obowiązków.
– Były to oficjalne spotkania radcy ambasady PRL z szefem sekcji polskiej Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej. Twierdzenie, że były to spotkania „Cappino” z oficerem „Pietro” to nadużycie – tłumaczy Grajewski
Jednak ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa, że w sprawie „Cappino” nie należy jeszcze stawiać kropki nad „i”. – Tak długo, jak będzie istniał zbiór zastrzeżony IPN, nie da się dokonać całościowej oceny kontaktów niektórych duchownych – uważa. – To skandal, że także dziś służby blokują dostęp do dokumentów mających zasadnicze znaczenie dla poznania bardzo ważnego okresu w historii Polski.