Po wybuchu wojny w Ukrainie Polacy masowo ruszyli z pomocą uciekającym przed działaniami wojennymi. Otworzyli swoje domy i mieszkania, organizowali pomoc materialną. W akcje pomocowe włączyły się także firmy oraz różne instytucje – w tym Kościół katolicki.
Na zlecenie „Rzeczpospolitej” IBRiS zapytał Polaków, jak oceniają działania Kościoła po wybuchu wojny. O ile 32,2 proc. badanych oceniło te działania dobrze, a 19,9 proc. źle, o tyle zaskakujący jest wysoki odsetek osób, które takich działań w ogóle nie odnotowały. To aż 43 proc. badanych.
Zaangażowania Kościoła nie dostrzegli przy tym respondenci ze wszystkich grup wiekowych. Najwyższy odsetek – 56 proc. – jest w grupie najmłodszej (18–29 lat), najniższy – 28 proc. – wśród osób między 60. a 69. rokiem życia.
Pomoc na dużą skalę
Dlaczego te dane zaskakują? Bo działania Kościoła były i są widoczne. W dniu wybuchu wojny abp Stanisław Gądecki, w imieniu wszystkich biskupów, wydał komunikat, w którym działania Rosji określono jako „niedopuszczalny i haniebny akt barbarzyństwa, skierowany wobec suwerenności i niezależności niepodległego państwa”. Podkreślił też, że Kościół w Polsce chce przyjść Ukrainie z pomocą, również materialną.