Sondaż: Duża część Polaków nie zauważyła żadnych działań Kościoła katolickiego po wybuchu wojny w Ukrainie

Na zlecenie „Rzeczpospolitej” IBRiS zapytał Polaków, jak oceniają działania Kościoła po wybuchu wojny. Aż 43 proc. badanych takich działań w ogóle nie odnotowało.

Publikacja: 10.04.2022 21:00

Zorganizowany na wzór sklepu punkt pomocy rzeczowej „Półki dobra” dla ukraińskich uchodźców w salkac

Zorganizowany na wzór sklepu punkt pomocy rzeczowej „Półki dobra” dla ukraińskich uchodźców w salkach parafialnych kościoła pw. Matki Boskiej Bolesnej w Rybniku

Foto: PAP/Zbigniew Meissner

Po wybuchu wojny w Ukrainie Polacy masowo ruszyli z pomocą uciekającym przed działaniami wojennymi. Otworzyli swoje domy i mieszkania, organizowali pomoc materialną. W akcje pomocowe włączyły się także firmy oraz różne instytucje – w tym Kościół katolicki.

Na zlecenie „Rzeczpospolitej” IBRiS zapytał Polaków, jak oceniają działania Kościoła po wybuchu wojny. O ile 32,2 proc. badanych oceniło te działania dobrze, a 19,9 proc. źle, o tyle zaskakujący jest wysoki odsetek osób, które takich działań w ogóle nie odnotowały. To aż 43 proc. badanych.

graf. Tomasz Sitarski

Zaangażowania Kościoła nie dostrzegli przy tym respondenci ze wszystkich grup wiekowych. Najwyższy odsetek – 56 proc. – jest w grupie najmłodszej (18–29 lat), najniższy – 28 proc. – wśród osób między 60. a 69. rokiem życia.

Pomoc na dużą skalę

Dlaczego te dane zaskakują? Bo działania Kościoła były i są widoczne. W dniu wybuchu wojny abp Stanisław Gądecki, w imieniu wszystkich biskupów, wydał komunikat, w którym działania Rosji określono jako „niedopuszczalny i haniebny akt barbarzyństwa, skierowany wobec suwerenności i niezależności niepodległego państwa”. Podkreślił też, że Kościół w Polsce chce przyjść Ukrainie z pomocą, również materialną.

Potem było oświadczenie Rady Stałej KEP, komunikat po Zebraniu Plenarnym, a także list abp. Gądeckiego do Cyryla, prawosławnego patriarchy moskiewskiego i całej Rusi. Przewodniczący polskiego episkopatu prosił w nim o apel o wycofanie wojsk rosyjskich z Ukrainy i pisał m.in.: „Żaden powód, żadna racja nigdy nie usprawiedliwia decyzji o rozpoczęciu inwazji wojskowej na niepodległy kraj, bombardowania osiedli mieszkalnych, szkół czy przedszkoli”.

List ten odbił się szerokim echem w Europie i podobne wysłały do Cyryla także episkopaty z innych krajów.

Ale oprócz działań w sferze werbalnej Kościół ruszył też z pomocą materialną. W pierwszych dniach wojny Caritas Polska przekazał swoim ukraińskim odpowiednikom (greckokatolickiej Caritas Ukraina i rzymskokatolickiej Caritas-SPES) m.in. 100 tys. euro na pomoc dla poszkodowanych. Z polskich parafii na wschód zaczęły wyjeżdżać transporty z pomocą humanitarną. Uchodźców przyjęto na plebaniach, w domach parafialnych, rekolekcyjnych, domach zakonnych, seminariach. Metropolita wrocławski, abp Józef Kupny, otworzył dla nich diecezjalny hotel, a bp Andrzej Jeż z Tarnowa drzwi do swojej rezydencji.

Dowód sekularyzacji?

Księża razem z parafianami ruszyli także do punktów recepcyjnych, by pomagać jako wolontariusze. Klerycy z warszawskiego seminarium od 8 marca jako wolontariusze pomagają ukraińskim uchodźcom na terenie Dworca Zachodniego w Warszawie. – Jeżdżą tam popołudniami, a nawet zostają na całą noc – informował kilka dni temu ks. Piotr Kucharczyk z seminarium.

Dlaczego Polacy nie dostrzegają zaangażowania Kościoła?

Marcin Duma, szef IBRiS, zwraca uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze: coraz luźniejszy związek Polaków z Kościołem. Po drugie: przekonanie o tym, że pomogliśmy Ukraińcom sami, bez pomocy rządu, samorządów i Kościoła. – To badanie jest kolejnym w ostatnich czasach dowodem na to, że ludzie przestali chodzić do kościoła – mówi Duma. – Przecież w każdym chyba kościele w tych dniach mówiono o wojnie w Ukrainie, apelowano o zbiórki i organizowano pomoc. Naprawdę trudno tego nie zauważać – dodaje.

Z tą tezą zgadza się także Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej, który nie ukrywa, że jest zaskoczony wynikami. – Ale to niestety potwierdzenie powolnej sekularyzacji – mówi. – Widać ją zwłaszcza wśród ludzi młodych, dla których Kościół nie jest żadnym autorytetem.

Czytaj więcej

Rysy na solidarności polsko-ukraińskiej. Jest specjalny raport

Ale młodzi ludzie są – jak wynika z sondażu – przynajmniej dość szczerzy. Albo zauważyli działalność Kościoła i oceniają ją dobrze (39 proc.), albo przyznają, że wcale jej nie widzieli (56 proc.). Oceny złe wystawił tylko 1 proc. badanych.

Przeciszewski zwraca też uwagę, że wynik sondażu może brać się z niedostatecznej informacji o działaniach Kościoła w mediach. A Duma dodaje, że różnych komunikatów o wojnie było w mediach tyle, że głos hierarchów po prostu zginął. – Niewykluczone, że był za słaby – stwierdza.

Po wybuchu wojny w Ukrainie Polacy masowo ruszyli z pomocą uciekającym przed działaniami wojennymi. Otworzyli swoje domy i mieszkania, organizowali pomoc materialną. W akcje pomocowe włączyły się także firmy oraz różne instytucje – w tym Kościół katolicki.

Na zlecenie „Rzeczpospolitej” IBRiS zapytał Polaków, jak oceniają działania Kościoła po wybuchu wojny. O ile 32,2 proc. badanych oceniło te działania dobrze, a 19,9 proc. źle, o tyle zaskakujący jest wysoki odsetek osób, które takich działań w ogóle nie odnotowały. To aż 43 proc. badanych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kościół
W jego mieszkaniu odbyła się orgia. Ksiądz z Dąbrowy Górniczej: To atak na Kościół
Materiał Promocyjny
Podróżuj ekologicznie! Program Fundusze Europejskie dla zrównoważonej mobilności
Kościół
Biskup będzie karał za homoseksualną orgię. Co grozi księdzu, który ją urządził?
Kościół
O. Tadeusz Rydzyk agituje w Radiu Maryja. „Jeżeli pewne siły dojdą do władzy, zniszczą Polskę”
Kościół
Aresztowanie Prymasa Polski. W środku nocy na Miodowej zapalono wszystkie światła
Materiał Promocyjny
„Skoro wiemy, że damy radę, to zróbmy to”. Oto ludzie, którzy tworzą Izerę
Kościół
Rodzina Ulmów. Pierwsza taka beatyfikacja w historii
Kościół
Rodzina Ulmów błogosławiona. To pierwsza taka beatyfikacja w historii