Odwołanie abp. Wesołowskiego z funkcji nuncjusza apostolskiego na Dominikanie, zamknięcie go w areszcie domowym na terenie Watykanu, wydalenie go ze stanu duchownego i wreszcie sformułowanie poważnych zarzutów oraz rozpoczęcie procesu – odroczonego wprawdzie ze względu na kłopoty zdrowotne oskarżonego – były pewnymi czytelnymi znakami, że Stolica Apostolska bardzo poważnie podchodzi do pedofilii w Kościele. Że nie chce niczego ukrywać, „zamiatać pod dywan", ale zależy jej na wyjaśnieniu całej sprawy od początku do końca. Spodziewaliśmy się długiego procesu zakończonego sprawiedliwym wyrokiem. Ów wyrok miał być potwierdzeniem, że walka z pedofilią to nie tylko rzucanie słów na wiatr, ale realne działanie bez względu na to kogo dotyczą zarzuty. Proces Wesołowskiego miał być testem dla papieża Franciszka.
Stało się inaczej. Główny oskarżony nie żyje. Tu i ówdzie będą się oczywiście pojawiały spekulacje czy śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych, czy też ktoś byłemu arcybiskupowi pomógł. Ktoś komu bardzo zależało na tym, by niewygodne dla Kościoła fakty nigdy nie ujrzały światła dziennego. Jeśli nawet – jak twierdzą niektórzy – w Watykanie działa jakaś pedofilska mafia (choć osobiście w to wątpię, by była to jakaś zorganizowana struktura), to wydaje się, że jej działalność nie potrwa długo.
Papieżowi zależy bowiem na tym, by Kościół oczyścić z „czarnych owiec". Podkreśla to niemal na każdym kroku. Pokazuje to też w realnym działaniu. W 2013 roku przyjął np. rezygnację biskupa diecezji Waterford i Lismore w Irlandii, Williama Lee, którego oskarżano o to, że krył pedofilów w sutannach. Z powodu pedofilii został także odwołany biskup pomocniczy archidiecezji Ayacucho w Peru, Gabino Miranda Melgarejo. Z kolei kilka miesięcy temu przyjęto również rezygnację ordynariusza diecezji Kansas City-Saint Joseph w USA, 62-letniego bp. Roberta Finna. W sprawie oskarżeń o pedofilię wobec jednego z księży tej diecezji miał on nie postępować zgodnie z wytycznymi amerykańskiego episkopatu, które kierują się zasadą „zero tolerancji" dla nadużyć seksualnych wobec małoletnich.
Owa zasada „zera tolerancji" jest w tej chwili praktyką powszechną w całym Kościele. Tą drogą idzie także polski Episkopat, który niedawno przyjął specjalne wytyczne dotyczące postępowania z duchownymi podejrzewanymi o molestowanie, przeprowadził we wszystkich diecezjach specjalne szkolenia dla księży i katechetów oraz planuje uruchomienie specjalnych ośrodków wsparcia dla ofiar. Na marginesie: w piątek – w dniu śmierci byłego abp. Wesołowskiego – na Jasnej Górze rozpoczęło się drugie szkolenie dla delegatów biskupów, którzy mają się zajmować się właśnie sprawami pedofilii.
Zgon Wesołowskiego kończy zatem pewien etap, ale nie kończy się proces oczyszczania Kościoła. Proces ten trwa – choć spektakularnych spraw nie ma. Ale przecież nie o spektakl tu chodzi...