Parmezan, stek z sarny, pasztet z dzika, kawior, produkty klasztorne, jajka od kury zielononóżki, miód z kwiatów pomarańczy – to przykłady towarów sprawdzanych przez Inspekcję Handlową w 2011 roku.
Tym razem pod lupę inspektorów trafiły produkty luksusowe, czyli co najmniej dwukrotnie droższe od oferowanych w masowej sprzedaży, ekologiczne oraz posiadające chronione nazwy. Była to pierwsza tego typu kontrola.
Przedsiębiorcy zostali wybrani losowo. Sprawdzono 2 617 partii w 576 placówkach handlowych. Zastrzeżenia wzbudziły 684 partie (26 proc.). Najczęściej kwestionowano nieprawidłowe oznakowanie (21 proc.), rzadziej jakość produktów (15 proc.).
Oznakowanie
Pod względem oznakowania najgorzej wypadły produkty suszone, soki i napoje bezalkoholowe, jaja spożywcze, miody, mięso ryby i przetwory rybne oraz przetwory owocowe i warzywne. Do najpoważniejszych nieprawidłowości należało używanie nazwy wprowadzającej konsumentów w błąd co do rodzaju produktu, nieadekwatnej do składu – np. „pasztet z dzika" zawierał 25 proc. mięsa z dzika oraz składniki pochodzące z innych zwierząt, „dżem pigwowy z syropem z agawy" zawierał 70 proc. śliwki, makaron 4-jajeczny został w rzeczywistości wyprodukowany z 1,5 jaja na kilogram mąki. Zastrzeżenia wzbudziło użycie szaty graficznej z wizerunkami składników, których w rzeczywistości nie było w produkcie (np. na opakowaniu „soku wiśniowego" uwidoczniono owoc wiśni, gdy sok składał się z mieszanki soku wiśniowego i jabłkowego).
Ponadto zdarzało się, że przedsiębiorcy na etykietach pomijali informacje o obecności substancji dodatkowych lub alergenów, umieszczali oznaczenia sugerujące ekologiczne metody produkcji, gdy w rzeczywistości towary zostały wyprodukowane w normalny sposób (dotyczyło to np. wędlin, ryb, jaj). W oznakowaniu ryb sprzedawanych na wagę brakowało m.in. informacji o zawartości otoczki z lodu tzw. glazury (np. podano 3 proc. zamiast rzeczywistych 25 proc.), czy informacji o szkodliwym wpływie ryby maślanej.