Jeżeli firma oferuje obstawianie wyników meczów sportowych, nie może się reklamować. Za naruszanie tego zakazu grozi jej grzywna nawet 15 mln zł. Prawnicy przyznają, że to sankcja w praktyce raczej nierealna. Okazuje się, że w ogóle ukaranie przez sąd na podstawie istniejących regulacji jest trudne.
W niedawnym wyroku Sąd Rejonowy w Zakopanem uniewinnił od zarzutu umieszczenie zakazanej reklamy podczas Pucharu Świata w skokach narciarskich Andrzeja Kozaka, prezesa Tatrzańskiego Związku Narciarskiego oraz Wojciecha Ziemskiego, przedstawiciela firmy bukmacherskiej bet-at-home. Sąd uznał, że umowa organizatora zawodów z firmą bukmacherską została zawarta w 2009 r., zanim zaczęły obowiązywać zaostrzone przepisy ustawy hazardowej.
Nieprecyzyjne zakazy
Zdaniem Weroniki Achramowicz, radcy prawnego z kancelarii Baker & McKenzie, gdyby naruszenie nastąpiło dziś, sądy postąpiłyby podobnie. Powodem jest niedookreślony i źle sformułowany zakaz reklamy takiej działalności w ustawie hazardowej. Przez to przepisy mogą być trudne do wyegzekwowania.
– Zgodnie z jedną z podstawowych zasad w prawie karnym czyn zabroniony musi być dostatecznie określony, tak by adresat normy wiedział ,czego ustawodawca od niego oczekuje – mówi Weronika Achramowicz. – Tymczasem art. 29 ustawy hazardowej, choć rozbudowany, jest bardzo niejasny. W połączeniu z blankietowym przepisem kodeksu karnego skarbowego, który penalizuje prowadzenie reklamy, trudno jednoznacznie wskazać, jakie działania są zagrożone sankcją karną – uważa Achramowicz. Podkreśla, że przepisy są tak nieprecyzyjne, iż przedsiębiorcy mają wątpliwość ,czy umieszczenie logo na firmowej stronie internetowej nie narazi ich na odpowiedzialność karnoskarbową.
Maciej Górczak z Żakiewicz Adwokaci Kancelarii Prawa Karnego potwierdza, że przedsiębiorcy wciąż nie mają pewności, czy działają bezpiecznie. Jego zdaniem ustawodawca poszedł zbyt daleko.