Coraz więcej zabawek zagraża dzieciom

Co trzecia zabawka znajdująca się w sprzedaży może być niebezpieczna. To głównie efekt taniego importu z Chin.

Aktualizacja: 28.02.2008 08:22 Publikacja: 28.02.2008 00:17

Mimo że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspekcja Handlowa otaczają szczególną uwagą właśnie rynek zabawek, pojawiają się towary, które narażają dzieci na wypadki i urazy. Sześcioletni chłopiec strzelił sobie w oko zabawką-pistoletem z małymi kulkami. Doszło do uszkodzenia oka. Takie pistoleciki są ogólnie dostępne nie tylko w sklepach z zabawkami, ale również na bazarach.

Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich, który wystąpił w tej sprawie do prezesa UOKiK Marka Niechciała, uważa, że znak bezpieczeństwa CE, który muszą posiadać wszystkie zabawki sprzedawane w państwach Unii Europejskiej, nie wystarcza.

– Powinien być wprowadzony również obowiązek oznaczania zabawek znakiem zgodności z normą PN-EN 71 – pisze rzecznik.

Takie oznakowanie, umieszczone na samej zabawce lub na jej opakowaniu, wskazywałoby, że została wyprodukowana zgodnie z polskimi normami bezpieczeństwa. Danuta Budkiewicz z Polskiego Stowarzyszenia Branży Zabawek i Artykułów Dziecięcych podkreśla, że propozycja rzecznika nie wnosi nic nowego.

– Nasze normy są zharmonizowane z dyrektywą o bezpieczeństwie zabawek i każda zabawka i tak musi je spełniać – zaznacza Budkiewicz.

W państwach UE funkcjonują przepisy o ogólnym bezpieczeństwie produktu. Działa też system Rapex, który zapewnia szybką wymianę informacji o niebezpiecznych produktach oraz działaniach podejmowanych w danym kraju. W Rapeksie najczęściej umieszcza się właśnie zabawki. – Pozwala to nie tylko na szybkie sprawdzenie, czy nie ma takiego samego produktu w obrocie u polskich przedsiębiorców, ale też daje wiedzę o występujących na rynku nieprawidłowościach – mówi Budkiewicz.

W Wielkiej Brytanii corocznie ponad 35 tys. dzieci poniżej 15 lat trafia do szpitala z powodu urazów powstałych w trakcie używania zabawek. Same tylko zabawki wyrzucające przedmioty, jak karabinki, łuki, pistoleciki, proce i in., powodują rocznie ponad 1000 wypadków, głównie uszkodzenia wzroku. W USA od 1990 r. zdarzyło się 166 zgonów dzieci do 15 lat spowodowanych przez niebezpieczne zabawki.

Z europejskich sklepów usunięto ok. 17 tys. niebezpiecznych zabawek. Znana firma Mattel wycofała z rynku 18 mln sztuk lalek Barbie wyprodukowanych w Chinach. Tak samo było z dostępnymi też w Polsce magicznymi koralikami Bindeez, zawierającymi trujący związek chemiczny.

W Polsce również istnieją normy bezpieczeństwa zabawek. Określa je ustawa z 12 grudnia 2003 r. o ogólnym bezpieczeństwie produktów. W razie stwierdzenia zagrożenia dla konsumentów, prezes UOKiK może żądać oznakowania zabawki odpowiednimi ostrzeżeniami. Jeśli zaś uzna, że jest niebezpieczna, ma obowiązek nakazać usunięcie zagrożeń, a nawet wycofać ją ze sprzedaży. Prowadzi też rejestr produktów niebezpiecznych. Z badań Inspekcji Handlowej wynika, że prawie 35 proc. zabawek może być niebezpiecznych dla dzieci. Większość skontrolowanych pochodziła z importu, głównie z Chin. Wykryto wady konstrukcyjne, niedbały sposób wykonania zabawek i brak rzetelnej informacji. Najwięcej zastrzeżeń wzbudziły zabawki dla najmłodszych dzieci (w wieku do trzech lat).

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów d.frey@rp.pl

Doniesienie o niebezpiecznej zabawce można przekazać do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów lub Inspekcji Handlowej. Takie informacje to podstawa wszczęcia postępowania administracyjnego. Na stronie internetowej UOKiK (www.uokik.gov.pl) jest nawet specjalny elektroniczny formularz do zgłaszania skarg. Trzeba tam podać nazwę produktu, miejsce zakupu, dane o producencie lub importerze, jak również opisać stwierdzone nieprawidłowości. Niezależnie od tego konsument może wystąpić z roszczeniami cywilnymi, gdy poniesie szkodę w związku z używaniem niebezpiecznego produktu. Zasady odpowiedzialności producenta lub importera określa kodeks cywilny. Nie trzeba udowadniać winy przedsiębiorcy, ale jedynie związek między szkodą a faktem, że produkt był wadliwy.

Mimo że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspekcja Handlowa otaczają szczególną uwagą właśnie rynek zabawek, pojawiają się towary, które narażają dzieci na wypadki i urazy. Sześcioletni chłopiec strzelił sobie w oko zabawką-pistoletem z małymi kulkami. Doszło do uszkodzenia oka. Takie pistoleciki są ogólnie dostępne nie tylko w sklepach z zabawkami, ale również na bazarach.

Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich, który wystąpił w tej sprawie do prezesa UOKiK Marka Niechciała, uważa, że znak bezpieczeństwa CE, który muszą posiadać wszystkie zabawki sprzedawane w państwach Unii Europejskiej, nie wystarcza.

Pozostało 83% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów