Do redakcji „Rz” piszą czytelnicy – niedoszli pasażerowie Centralwings, zaniepokojeni i zirytowani opieszałością przewoźnika w zwracaniu pieniędzy za bilety na anulowane loty. W sierpniu linie lotnicze ogłosiły, że likwidują regularne połączenia. Dlatego anulowały wszystkie rezerwacje – pozostawiając klientom wybór, czy skorzystają z połączeń LOT na podobnych trasach, czy też wolą odzyskać pieniądze.
Andrzej Białas, nasz czytelnik z Poznania, kupił kilka biletów na przelot do Rzymu. Kilka dni później dostał SMS z informacją o odwołaniu rezerwacji z powodu likwidacji połączenia. Niestety, mimo upływu kilku tygodni i wielu telefonów na infolinię przewoźnika nie dostawał zwrotu swoich 1700 zł. – Wysłałem wezwanie przedprocesowe i dopiero wtedy przewoźnik zwrócił pieniądze na mój rachunek – mówi nasz czytelnik. Dostał jednak tylko wpłaconą kwotę, bez odsetek, choć minął termin zwrotu pieniędzy zastrzeżony przez przewoźnika.
– Mamy na to 14 dni z możliwością wydłużenia do miesiąca – tłumaczy Kamil Wnuk, rzecznik Centralwings. Usprawiedliwia opóźnienia w przekazywaniu należności olbrzymią liczbą pasażerów, przekraczającą nawet 100 tys.
W podobnej sytuacji jest wielu innych klientów przewoźnika. Co zrobić, gdy linia lotnicza nie chce zwrócić pieniędzy?
– Jeśli konsument ma spór z przewoźnikiem o zwrot pieniędzy za bilet z powodu odwołania lotu np. miesiąc przed terminem, to zostaje mu tylko sąd – mówi Małgorzata Cieloch, rzecznik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.