Czytelnik kupił przez Internet kask rowerowy. Okazał się za mały. Odesłał więc towar, ale sklep nie chciał go przyjąć ani zwrócić pieniędzy, klient przekroczył bowiem ustawowy termin dziesięciu dni na zwrot produktu. Sprzedawca z kolei nie poinformował klienta o przysługującym mu prawie odstąpienia od umowy. Czy sklep powinien zatem przyjąć towar?
Jeżeli sprzedawca nie informuje klienta o prawach przysługujących konsumentom, to termin na zwrot towaru kupionego przez Internet zostaje wydłużony z dziesięciu dni do trzech miesięcy. I to nie tylko wtedy, gdy informacja nie została umieszczona na stronie sklepu, ale również, gdy nie jest ona dołączona do przesyłki.
Zgodnie z ustawą o ochronie niektórych praw konsumentów klient sklepu internetowego powinien otrzymać na piśmie dane przedsiębiorcy, właściwości kupowanego przedmiotu, informacje o cenie i wszystkich dodatkowych kosztach, zasadach składania reklamacji czy właśnie o dziesięciodniowym terminie na odstąpienie od umowy bez podania przyczyn.
I jeżeli sprzedawca nie przekaże konsumentowi takiej informacji, to ten uzyskuje trzy miesiące na skorzystanie z prawa odstąpienia od umowy i zwrot towaru. A sprzedawca musi wówczas zwrócić pieniądze za produkt i koszty wysyłki zakupu do klienta. Nie ma jednak obowiązku pokrywać wydatków związanych z wysyłką produktu od konsumenta do przedsiębiorcy.
Klient, który ma problem ze zwrotem towaru, może zwrócić się o pomoc do miejskiego czy powiatowego rzecznika praw konsumentów. Może również od razu skierować sprawę na drogę sądową. W wielu przypadkach wystarczy jednak interwencja rzecznika konsumentów. Zazwyczaj po krótkiej wymianie korespondencji sprzedawca zaczyna respektować prawo.