Bronić Bachmutu czy się wycofać? „Pozostawanie tam jest czysto polityczną decyzją”

Ukraińscy dowódcy wojskowi nie chcą opuszczać miasta, o które walczą już ósmy miesiąc.

Publikacja: 06.03.2023 21:00

Obrócony w gruzy Bachmut. Zdjęcie z końcówki lutego br.

Obrócony w gruzy Bachmut. Zdjęcie z końcówki lutego br.

Foto: AFPTV / AFP

– Kiedy idziesz na pozycje, do okopów, nie masz nawet 50 procent szans, że wyjdziesz stamtąd (żywy). To raczej jest 30 na 70 – mówi dziennikarzowi „Kyiv Independent” ukraiński żołnierz walczący w obronie miasta.

W Ukrainie coraz natarczywiej pytają, po co broniona jest miejscowość niemająca z punktu widzenia wojska dużego znaczenia. Ósmy miesiąc trwają o nią zajadłe walki, w których rosyjska armia poniosła ogromne straty. Ale ukraińska krwawi równie mocno.

– W tym momencie pozostawanie w Bachmucie jest czysto polityczną decyzją. W walkach ulicznych straty obrońców zaczynają być podobnie do atakujących. Wycofanie się na nowe linie obrony, co zmusiłoby Rosjan do atakowania poprzez nieosłonięte niczym pola wydaje się rozsądną decyzją – stwierdził jeden z włoskich analityków wojskowych.

Czytaj więcej

Gen. Skrzypczak: W ciągu 2-3 miesięcy Rosjanie utracą zdolność do jakiegokolwiek zrywu zaczepnego

Jednak, jak poinformowała administracja prezydenta Ukrainy, to ukraińscy dowódcy „opowiedzieli się za kontynuowaniem operacji obronnej i wzmocnieniem naszych pozycji w Bachmucie”. Na naradzie u Wołodymyra Zełenskiego był dowódca armii gen. Wałerij Załużny oraz dowódca wojsk lądowych i jednocześnie dowódca Zgrupowania Chortyca gen. Ołeksandr Syrśkyj. Ten ostatni w weekend – drugi raz w ciągu tygodnia – był w bronionym mieście i sprawdzał stan obrony.

W ostatnich dniach oddziały najemników z firmy Wagner zaczęły otaczać miasto z północnego zachodu, grożąc odcięciem obrońców od zaplecza. Podjęty tydzień temu ukraiński kontratak został odparty. W dodatku zniszczony został most na głównej drodze łączącej obrońców z Konstantyniwką.

Nie wiadomo, ilu ukraińskich żołnierzy broni miasta, ani też ilu Rosjan go atakuje. Bez wątpienia zamknięcie w kotle tego zgrupowania byłoby mocnym ciosem dla ukraińskiej armii. „Utrzymywanie miasta wiąże kilkadziesiąt tysięcy Rosjan, uniemożliwiając użycie ich na innych odcinkach frontu ani stworzenie z nich rezerw na wypadek wiosennej, ukraińskiej ofensywy” – przekonuje jeden z zachodnich ekspertów.

Czytaj więcej

Bezbronny jeniec wojenny zamordowany przez Rosjan serią strzałów w głowę

– Miasto ma znaczenie bardziej symboliczne niż strategiczne. Jeśli Ukraińcy zdecydują się na zmianę pozycji bardziej na zachód od niego, nie uważałbym tego za znaczące niepowodzenie operacyjne – powiedział z kolei dziennikarzom amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin na pokładzie samolotu, którym leciał do Jordanii.

Pomijając znaczenie symboliczne miasta, znaczna część ekspertów uważa, że gra jest nadal warta świeczki ze względu na straty, jakie ponosi rosyjska armia. Wielu nie zgadza się, że w walkach ulicznych Rosjanie tracą niewiele więcej ludzi niż Ukraińcy. – Oni są przyzwyczajeni do ataków dużą liczbą żołnierzy w terenie, miasto to nie jest ich środowisko – wyjaśnia jeden z ekspertów. – Jeśli zdobędą Bachmut, nastąpi przerwa w walkach (jak po zdobyciu latem Sewierodoniecka i Łysyczańska) i zaczną szykować się do ukraińskiego ataku.

Nikt jednak nie wie, jakie są straty obu stron. – Nasz batalion wszedł do walki w połowie grudnia. Razem jakieś 500 ludzi. Po miesiącu zostało 150 – mówi „Kyiv Independent” ukraiński sanitariusz z Odessy, Borys.

Żołnierze, którzy mimo zniszczonego mostu przybywają na wypoczynek do Konstantyniwki skarżą się, że na front trafią „źle wyposażone, niewyszkolone oddziały (...) niemające wsparcia artylerii, broni pancernej czy dronów”. Na te ostatnie wolontariusze bez przerwy zbierają pieniądze, bo armia ich nie dostarcza i trzeba samemu kupować.

– Rosyjska artyleria czy wozy bojowe mogą ostrzeliwać nas godzinami, a czasami dzień po dniu, bez przeszkód ze strony naszej artylerii – mówi 40-letni Serhyj. Inni mówią o brakach amunicji i złej łączności.

– Kiedy idziesz na pozycje, do okopów, nie masz nawet 50 procent szans, że wyjdziesz stamtąd (żywy). To raczej jest 30 na 70 – mówi dziennikarzowi „Kyiv Independent” ukraiński żołnierz walczący w obronie miasta.

W Ukrainie coraz natarczywiej pytają, po co broniona jest miejscowość niemająca z punktu widzenia wojska dużego znaczenia. Ósmy miesiąc trwają o nią zajadłe walki, w których rosyjska armia poniosła ogromne straty. Ale ukraińska krwawi równie mocno.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Ukrainka w Izbie Reprezentantów USA. Czy poparła pomoc dla Ukrainy?
Konflikty zbrojne
Rusłan Szoszyn: Drugi front czy manewr Putina odwracający uwagę Ukraińców?
Konflikty zbrojne
USA kupiły poradzieckie samoloty od sojusznika Rosji. Nie jest jasne dlaczego
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Najeźdźcy prą naprzód. Zachodni eksperci wieszczą im „znaczne sukcesy”
Konflikty zbrojne
Izrael zbombardował Rafah, są ofiary. Trwają rozmowy o zawieszeniu broni
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?