Ukraina zbiera dowody rosyjskich zbrodni

Dokumentowanie rosyjskich okrucieństw ma doprowadzić do wymierzenia sprawiedliwości Władimirowi Putinowi.

Publikacja: 03.02.2023 03:00

Podczas czwartkowego spotkania w Kijowie podpisy na ukraińskiej fladze złożyli przewodnicząca Komisj

Podczas czwartkowego spotkania w Kijowie podpisy na ukraińskiej fladze złożyli przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz prezydent i premier Ukrainy, Wołodymyr Zełenski i Denys Szmyhal

Foto: Ukrainian presidential press-service/AFP

Ukraińcy mogą już na poczcie odbierać za darmo energooszczędne żarówki. UE dostarczy ich 35 milionów, co wydatnie ma pomóc w zmniejszeniu zużycia energii elektrycznej. Dodatkowo UE podłączyła Ukrainę do swojej sieci, w razie blackoutów będzie mogła ratować ten kraj dostawami prądu. Unijni eksperci mają też pomóc Ukrainie w tworzeniu rodzinnych domów dziecka dla sierot po ofiarach wojny.

– Nie chcemy, żeby dorastały w sierocińcach, które są sowiecką spuścizną. Mamy inne podejście do człowieka, do rodziny – powiedział Wołodymyr Zełenski po spotkaniu z Ursulą von der Leyen.

To tylko kilka z konkretnych przykładów współpracy Ukrainy z UE, która nabrała niesłychanego rozpędu od momentu wybuchu wojny, a jeszcze bardziej od przyznania Ukrainie statusu kandydata do UE, co nastąpiło w czerwcu 2022 roku. Teraz Ukraina jest bardzo bliskim partnerem, któremu wszyscy chcą pomóc w radzeniu sobie ze skutkami wojny i wypełnianiu unijnych standardów.

Czytaj więcej

Międzynarodowe centrum w Hadze zbada rosyjskie zbrodnie

Symbolicznym tego przykładem jest wyjazd Komisji Europejskiej do Kijowa, gdzie spotkała się z czwartek z rządem Ukrainy. Przewodnicząca KE odwiedziła Ukrainę już po raz czwarty od wybuchu wojny, ale po raz pierwszy nie była sama – towarzyszyło jej aż 15 komisarzy. To sytuacja bez precedensu: wyjazdowe posiedzenia Komisji Europejskiej z rządem odbywają się w praktyce tylko raz na pół roku w krajach UE, które właśnie przejmują rotacyjną prezydencję. Tym razem komisarze pojechali do kraju trzeciego, na dodatek ogarniętego wojną.

Jak powstanie warszawskie

Towarzyszyła im grupa korespondentów europejskich mediów, w tym „Rzeczpospolitej”. Najpierw lot do Rzeszowa, stamtąd przejazd samochodami do Przemyśla i nocny pociąg do Kijowa. Na prośbę strony ukraińskiej, która musi zapewniać bezpieczeństwo tej niezwykłej wizycie, informacja o niej była trzymana w tajemnicy do ostatniej chwili. Dopiero po dotarciu do Kijowa von der Leyen zamieściła tweety o podróży.

W Kijowie blisko rok od inwazji Rosji wojny wprost nie widać. Miasto nie doznało praktycznie zniszczeń, korki na ulicach jak w normalnych czasach, może trochę mniej otwartych sklepów i restauracji. Tego, że kraj pogrążony jest w krwawym konflikcie z potężnym sąsiadem, można się domyślić z faktu, jak dobrze chroniona jest okolica biur prezydenckich – cały kwartał ulic jest zamknięty, żołnierze kontrolują wszystkich wjeżdżających.

Wojnę Ukraińcy eksponują też na różnych instalacjach artystycznych i w muzeach. Na placu przed cerkwią św. Michała stoją zniszczone rosyjskie wozy bojowe, a obok zdjęcia, które porównują wojnę na Ukrainie z powstaniem warszawskim. I tak zniszczone zakłady Azowstal w Mariupolu zestawiono z ruinami Hali Świętojerskiej, rannego Zygmunta Sowińskiego „Ostoję” z Dmytrem Kozackim „Orestem”, a pożar kamienicy przy Jasnej ze zwęglonymi zwłokami cywilów zabitych przez rosyjskich okupantów w Buczy. To wystawa, która ma pokazać, że Rosjanie – podobnie jak Niemcy blisko 80 lat temu – mordują cywilów.

Hordy i ukrzyżowanie

Wojna na Ukrainie jest pierwszą, której świadectwa są upubliczniane, zanim jeszcze się zakończyła. Jurij Sawczuk, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, oprowadza nas po uruchomionej już w maju 2022 roku, a więc zaledwie trzy miesiące po rosyjskiej inwazji, wystawie temu poświęconej. Wita nas ułożona na podłodze czerwona gwiazda wypełniona rosyjskimi butami. – Te buty to symbol okupanta – tłumaczy mi Sawczuk. Cała wystawa składa się z eksponatów zbieranych na polu bitwy – sprzęt, mundury, dokumenty czy racje żywnościowe rosyjskich żołnierzy, a także kawałki uzbrojenia. To wszystko składa się na część zatytułowaną „Hordy”.

Czytaj więcej

Rosyjski oficer: Tak, torturowaliśmy Ukraińców. Sam sobie tego nie wybaczę

W drugiej części, zatytułowanej „Ukrzyżowanie Ukrainy”, widzimy fragmenty poniszczonych sprzętów kościelnych czy zniszczonych nagrobków. A w piwinicy muzeum odtworzona w skali 1:1 część schronu z Chobiela, w którym przez 37 dni ukrywało się 120 osób. W tym okresie dwie osoby zmarły. Wydawałoby się, że w kraju, w którym wojna jest wszechobecna, takiej wystawy nikt nie będzie chciał oglądać. Ale jest inaczej. – W ubiegłym roku przyszło do nas 40 tysięcy osób. Wielu ukraińskich żołnierzy, uciekinierzy z Ukrainy Wschodniej, gdzie ciągle toczą się walki, czy Ukraińcy, którzy wracają z emigracji – opowiada mi Sawczuk.

Ale gromadzenie świadectw wojny nie tylko ma służyć utrzymywaniu pamięci w muzeach. Celem jest także wymierzenie sprawiedliwości. Tym zajmują się organizacje praw człowieka, które stworzyły inicjatywę Trybunał dla Putina.

– Ta wojna jest bezpośrednim efektem bezkarności Rosji w przeszłości po II wojnie światowej, po wojnie czeczeńskiej czy wojnie w Donbasie. Chcemy przerwać ten zaklęty krąg – mówi „Rzeczpospolitej” Denis Wołocha, z Charkowskiej Grupy Ochrony Praw Człowieka. W inicjatywie bierze także udział Centrum Swobód Obywatelskich, które razem z rosyjskim Memoriałem i białoruskim obrońcą praw człowieka Alesiem Bialackim dostało w ubiegłym roku Pokojową Nagrodę Nobla.

– Robimy zdjęcia, przeprowadzamy wywiady z ludźmi – opowiada przedstawiciel organizacji Swetosław Ruban. Celem jest zebranie dowodów dla sądu, który zajmie się ukaraniem odpowiedzialnych za wywołanie tej wojny.

Ukraińcy mogą już na poczcie odbierać za darmo energooszczędne żarówki. UE dostarczy ich 35 milionów, co wydatnie ma pomóc w zmniejszeniu zużycia energii elektrycznej. Dodatkowo UE podłączyła Ukrainę do swojej sieci, w razie blackoutów będzie mogła ratować ten kraj dostawami prądu. Unijni eksperci mają też pomóc Ukrainie w tworzeniu rodzinnych domów dziecka dla sierot po ofiarach wojny.

– Nie chcemy, żeby dorastały w sierocińcach, które są sowiecką spuścizną. Mamy inne podejście do człowieka, do rodziny – powiedział Wołodymyr Zełenski po spotkaniu z Ursulą von der Leyen.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Ukraina musiała wycofać czołgi Abrams z linii frontu
Konflikty zbrojne
USA kupują broń dla Ukrainy wartą miliardy dolarów
Konflikty zbrojne
Francja chce chronić igrzyska greckim systemem obrony powietrznej. Wystąpiła o pożyczkę
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Front się sypie. Niespodziewana zdobycz najeźdźców
Konflikty zbrojne
Prezydent Władimir Putin zdradza plany Rosji wobec Donbasu