Przed świętami parlament Bułgarii zdecydowaną większością głosów zaakceptował listę rodzajów broni, która lada moment trafi do ukraińskiej armii. W gruncie rzeczy bułgarska broń jest w Ukrainie od dawna, lecz rząd w Sofii dementował dotychczas tego rodzaju doniesienia. Jak chociażby informacje jednego z Amerykanów walczącego w międzynarodowym korpusie ochotniczym, o zniszczeniu rosyjskiego czołgu za pomocą bułgarskiego granatnika.
– Do tej pory Bułgaria dostarczała Ukrainie niemało sprzętu wojskowego, ale na zasadach komercyjnych i za pośrednictwem państw trzecich. Teraz dostawy te, a przynajmniej ich część, będą przekazywane w formie pomocy, jak najbardziej jawnie – tłumaczy „Rzeczpospolitej” prof. Daniel Smilow, politolog z uniwersytetu w Sofii.
Czytaj więcej
Naszą odpowiedzią na pytanie, czy jesteśmy po dobrej, czy złej stronie historii, jest to, że jesteśmy po węgierskiej stronie historii - powiedział w wywiadzie dla węgierskiego dziennika "Magyar Nemzet" premier Viktor Orban.
Lista planowanych dostaw jest tajna, ale wiadomo, że nie ma na niej ciężkiego sprzętu, co zresztą potwierdził minister obrony Dimityr Stojanow. Sofia nie zamierza się także pozbyć radzieckich systemów antyrakietowych S-300, o które prosił Kijów. Bułgaria ma dziesięć sztuk tych systemów służących między innymi do ochrony elektrowni atomowej w Kozłoduju.
Dostarczy najprawdopodobniej Ukrainie karabiny maszynowe, amunicję czołgową, granatniki oraz ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze. Bułgaria jest szóstym największym producentem broni w Europie. Jest to w dużej mierze zmodernizowany sprzęt opracowany w czasach sowieckich.