To już 100 dni wojny w Europie

Front utknął w zajadłych walkach, Kreml okupuje jedną piątą Ukrainy i nie ma zamiaru się cofać.

Publikacja: 02.06.2022 20:00

Ruiny Borodianki pod Kijowem – już trzy kraje europejskie uznały rosyjską inwazję za równoważną z lu

Ruiny Borodianki pod Kijowem – już trzy kraje europejskie uznały rosyjską inwazję za równoważną z ludobójstwem

Foto: Dimitar DILKOFF / AFP

– Przechodzimy do kolejnej fazy wojny – pozycyjnej. Teraz jest tak zwana pauza operacyjna, gdy obie strony muszą przegrupować wojska, ściągają rezerwy. Obecnie najważniejsze to nie przegrać tego wyścigu – wyjaśnia ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow.

Pauza operacyjna to jednak też kolejny dzień ciężkich walk w Siewierodoniecku, obecnie najbardziej na wschód wysuniętym mieście, w którym cały czas są ukraińscy obrońcy. Rosjanie próbują niszczyć Siewierodonieck artylerią kwartał po kwartale, ale mimo to Ukraińcy są w stanie kontratakować, odbijać utracone wcześniej ulice i brać Rosjan do niewoli.

Na pewno obrońcy nie są odcięci od rzeki, Rosjanom nie udało się okrążyć miasta. Według cywilnych władz ukraińskich najeźdźcy zajęli już ok. 70 proc. Siewierodoniecka (w tym prawie całą wschodnią część), wojskowi mówią o 60 proc. oraz „ziemi niczyjej”, czyli kolejnych 20 proc.

– Zbyt wcześnie jest, by spisywać nas na straty – przekazują obrońcy miasta.

Krwawe próby

Rosjanie próbują też okrążyć Siewierodonieck od południa, tam w stepach trwają zajadłe walki o poszczególne wioski. Od północy zaś, z okolic Izjumu i Limanu, atakują, by zamknąć kolejne kotły wokół ukraińskich wojsk – bardziej na zachód. Ale obrońcy się nie dają.

Wiadomo, że z kolei Ukraińcy przeszli do kontrataku na zachodnim krańcu frontu, w okolicach Chersonia. Na pewno wyzwolili kilka (może nawet kilkanaście) miejscowości, ale nie jest jasne, jak wygląda tam sytuacja. Podobno Rosjanom udało się zniszczyć ukraińskie przeprawy przez rzekę Ingulec, ale miało to nie przeszkodzić atakującym. W ciągu kilku dni musi tam dojść do jakiegoś przełomu: albo Ukraińcy zostaną odrzuceni, albo z kolei Rosjanie zostaną okrążeni w stepach na południe od Krzywego Rogu.

Rosyjska armia coraz wyraźniej cierpi na brak nowoczesnego sprzętu. Po czołgach T-62 sprzed pół wieku na froncie pojawiły się drony zwiadowcze, które wojsko odebrało ministerstwu ds. sytuacji nadzwyczajnych (zwalczającemu skutki naturalnych katastrof). Straty Rosjan znane są tylko w przybliżeniu, ale grupa ekspertów wojskowych Oryx naliczyła już ponad 4 tys. zniszczonych czołgów i wozów bojowych, których rozbicie zostało potwierdzone fotografiami lub nagraniami wideo.

Straty wśród żołnierzy również nie są znane. Muszą być jednak ogromne, bowiem nawet z Moskwy nadeszły informacje o wyłapywaniu poborowych. Zwabiani są na komisje wojskowe, by przejść tylko badanie lekarskie, i od razu odsyłani do koszar.

Ukraińcy twierdzą, że dotychczas zabili 10 z 20 rosyjskich generałów dowodzących inwazją (w tym jednego będącego formalnie w stanie spoczynku). Teraz zaś zniknął głównodowodzący inwazją, generał Aleksandr Dwornikow. Zwany „rzeźnikiem z Aleppo” (dowodził krwawą rozprawą z tym syryjskim miastem) w kwietniu stanął na czele oddziałów, które poprzednio na różnych odcinkach frontu działały oddzielnie. Eksperci wskazują, że co prawda zaprowadził elementarną dyscyplinę w sztabach, ale nie odniósł żadnych sukcesów. Nie został jednak zabity przez Ukraińców, pewnie odsunął go Władimir Putin, który coraz częściej wtrąca się do dowodzenia na coraz niższych szczeblach wojskowej hierarchii.

Codzienna kradzież

Nie zważając na to, że front jest praktycznie za miedzą, okupanci zaprowadzają swoje porządki na podbitych terenach. W Chersoniu (25 kilometrów na zachód od miasta są pozycje ukraińskie) zniknęła ukraińska telewizja i telefonia, pojawiły się rosyjskie. Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta Putina zaczęto „w trybie przyspieszonym” rozdawać rosyjskie obywatelstwo. Ale zgłasza się po nie jedynie kilkadziesiąt osób dziennie, w rejonie, w którym przed wojną mieszkało ponad milion mieszkańców. Niechęć do okupantów jest powszechna.

Miejscowi kolaboranci już kilkakrotnie oświadczali, że chcą przyłączenia regionu do Rosji: najpierw poprzez referendum, potem – administracyjną decyzją o utworzeniu „okręgu federalnego”. – Bezpieczeństwo nie jest w pełni zapewnione – tłumaczył rzecznik Kremla, dlaczego nie będzie tam głosowania.

Stepy naddnieprzańskie były przed wojną znane z sadownictwa. – Owoce i warzywa skupują przymusowo za jedną dziesiątą ceny i wiozą na Krym. Farmerzy sprzedają okupantom, bo się boją o życie – mówi jedna z miejscowych mieszkanek.

– Grabią chersońszczyznę. Codziennie wyjeżdża stamtąd na Krym ok. 700 ciężarówek – twierdzi z kolei szef miejscowej ukraińskiej administracji Hennadij Łahuta. Podobnie jest w Melitopolu. W Bierdiańsku okupanci kradną zboże z portowych elewatorów.

– Przechodzimy do kolejnej fazy wojny – pozycyjnej. Teraz jest tak zwana pauza operacyjna, gdy obie strony muszą przegrupować wojska, ściągają rezerwy. Obecnie najważniejsze to nie przegrać tego wyścigu – wyjaśnia ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow.

Pauza operacyjna to jednak też kolejny dzień ciężkich walk w Siewierodoniecku, obecnie najbardziej na wschód wysuniętym mieście, w którym cały czas są ukraińscy obrońcy. Rosjanie próbują niszczyć Siewierodonieck artylerią kwartał po kwartale, ale mimo to Ukraińcy są w stanie kontratakować, odbijać utracone wcześniej ulice i brać Rosjan do niewoli.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rosyjski dyplomata: Rosja musi mieć więcej rakiet
Konflikty zbrojne
Amerykański polityk: Jeśli Ukraina upadnie, wojsko USA może być zmuszone walczyć
Konflikty zbrojne
Izrael twierdzi, że został ostrzelany z Rafah. Zginęło trzech żołnierzy
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 802
Konflikty zbrojne
Nieoficjalnie: USA wstrzymały dostarczanie broni Izraelowi