Kijów nie wyklucza podniesienia podatków i nacjonalizacji

Ukraina miesięcznie traci 5 proc. swojego PKB. Kijów chce uniknąć katastrofy gospodarczej i prosi świat o pieniądze.

Publikacja: 17.05.2022 21:00

Ukraina, zniszczony przez Rosjan Charków

Ukraina, zniszczony przez Rosjan Charków

Foto: DIMITAR DILKOFF / AFP

– Sytuacja jest bardzo trudna, nie zamierzam tego bagatelizować. Ale możemy sobie z tym poradzić – mówił ostatnio ukraiński minister finansów Serhij Marczenko cytowany przez „The Economist”. Przyznał, że dochody budżetu państwa z ceł i podatków skurczyły się do jednej czwartej poziomu sprzed wojny. Bo import zakłóciły spadające rosyjskie bomby i sparaliżowane porty, a część opłat celnych Ukraina zawiesiła, by ułatwić w ten sposób zagraniczne wsparcie dla armii.

Kijów musi też wypłacać wynagrodzenia setkom tysięcy żołnierzy, a także urzędnikom, nauczycielom, lekarzom i innym pracownikom sektora budżetowego. Władze muszą na czas wypłacać emerytury, świadczenia socjalne oraz ponosić wydatki związane z masową ucieczką ludzi z ogarniętych wojną regionów do innych, spokojniejszych części kraju. Marczenko zdradza, że Ukraina w każdym miesiącu traci przez to aż 5 mld dolarów, co stanowi aż 5 proc. wycieńczonego wojną ukraińskiego PKB. Szacuje, że Ukraina w tym roku straci 44 proc. PKB, i podkreśla, że liczba ta jest mocno „niepewna” i zależy od tego, kiedy zakończy się wojna.

Ukraiński resort finansów szacuje, że z powodu rosyjskiej agresji w tym roku kraj straci 44 proc. PKB

Jeżeli wojna potrwa dłużej niż trzy–cztery miesiące, rząd – jak twierdzi minister finansów – będzie musiał podjąć „bolesne kroki”, by nie dopuścić do załamania gospodarczego. Mówił o sporym podwyższeniu podatków, drastycznym cięciu wydatków i nawet o nacjonalizacji, która cofnęłaby wieloletni postęp ukraińskiej gospodarki.

Marczenko nie ukrywa, że w Kijowie liczą na szybką pomoc finansową z zagranicy, a przede wszystkim z USA. W ramach odmrożonego programu Lend-Lease Ukraina ma otrzymać 40 mld dolarów, z czego co najmniej 8,5 mld zasili finanse państwa. Z zapowiadanej przez UE pomocy w wysokości 2 mld euro (głównie wsparcie wojskowe) Bruksela już podjęła decyzję o przelaniu 500 mln euro. Kilka dni temu zapowiadano, że Bank Światowy co miesiąc będzie wysyłał Ukrainie 200 mln dolarów, które Kijów ma przeznaczać na wypłatę wynagrodzeń w sektorze budżetowym, m.in. pensji nauczycieli.

Wcześniej Ministerstwo Finansów informowało, że w kwietniu kraj otrzymał w sumie niespełna 2 mld dolarów wsparcia finansowego z zagranicy, z czego ponad 700 mln to różnego rodzaju granty. A na odparcie rosyjskiej agresji dotychczas Ukraina wydała z budżetu już ponad 8 mld dolarów, które były przeznaczone na rozwój kraju.

40 mld dolarów

ma otrzymać Ukraina w ramach odmrożonego programu Lend-Lease

W Kijowie szacowano, że w kwietniu zebrano tylko 60 proc. oczekiwanych przez rząd podatków, a w maju–czerwcu może to być jeszcze mniej – 50 proc.

– Jak można płacić podatki, jeżeli nie działają fabryki i zakłady pracy? Jakie mogą być podatki w zbombardowanym Charkowie, spod którego dopiero wypędzono Rosjan? Podnosić podatki można w kraju, w którym gospodarka jest stabilna – mówi „Rzeczpospolitej” znany ukraiński ekonomista Ołeksandr Ochrimenko. – Przywracając i zwiększając podatki, przejmując zarządzanie w przedsiębiorstwach, faktycznie doprowadzilibyśmy do upadku gospodarki – dodaje.

Przekonuje, że to dzięki de facto zalegalizowanej przez państwo „szarej strefie” półki w ukraińskich sklepach są pełne. – Mamy deficyt paliwa, ale w Kijowie są korki. Jakim cudem? Oficjalnie stacja jest nieczynna. Ale podjeżdżasz i płacisz gotówką. Nie wydają paragonu, ale tankujesz. To samo dotyczy innych sektorów, kwitnie spekulacja. Ale tak dzisiaj działa gospodarka, to pozwala przetrwać w czasie wojny – mówi.

Z czego więc ma się zasilać ukraiński budżet?

– Jedynym wyjściem jest emisja obligacji skarbowych. Działa to na tej zasadzie, że resort finansów wypuszcza obligacje, które nabywa Narodowy Bank Ukrainy i dokonuje bezgotówkowego przelewu na konto Ministerstwa Finansów. I te pieniądze trafiają np. na konta wojskowych, emerytów, nauczycieli – mówi ekonomista. – Oczywiście inflacja przez to rośnie, ale w ten sposób można się ratować, dopóki nie dojdzie do poziomu krytycznego. W tym roku prognozy wskazują, że dojdzie ona do 20 proc., ale katastrofy nie ma – dodaje rozmówca „Rz”.

– Sytuacja jest bardzo trudna, nie zamierzam tego bagatelizować. Ale możemy sobie z tym poradzić – mówił ostatnio ukraiński minister finansów Serhij Marczenko cytowany przez „The Economist”. Przyznał, że dochody budżetu państwa z ceł i podatków skurczyły się do jednej czwartej poziomu sprzed wojny. Bo import zakłóciły spadające rosyjskie bomby i sparaliżowane porty, a część opłat celnych Ukraina zawiesiła, by ułatwić w ten sposób zagraniczne wsparcie dla armii.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie niszczyli leopardy, tak samo niszczą i będą niszczyć czołgi Abrams
Konflikty zbrojne
Jest nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy. 6 mld dolarów, w tym rakiety Patriot
Konflikty zbrojne
Kolejna zmiana w wojsku Ukrainy. Zełenski odwołał dowódcę
Konflikty zbrojne
Ukraina zniszczyła na lotnisku pod Moskwą rosyjski śmigłowiec
Konflikty zbrojne
Rosyjscy recydywiści wracają z wojny i zabijają