Święta czasu wojny. Jak mija prawosławna Wielkanoc na Ukrainie?

W Kijowie wojnę czuje się coraz mniej, Wielkanoc przebiegła spokojnie. Tragedia rozgrywała się w Odessie, gdzie uderzyły rosyjskie rakiety.

Publikacja: 24.04.2022 21:00

Kijów

Kijów

Foto: Fotorzepa, Paweł Rochowicz

Jajka, kiełbasa, czasem butelką wina – to niosą do cerkwi w swoich koszykach kijowianie. Są ich tłumy. Rakiety nie latają, choć już od kilku dni chodziły plotki, że właśnie Wielkanoc będzie dniem zemsty i Putin zasypie swoimi pociskami ukraińskie miasta, zwłaszcza stolicę.

Zamknięto nawet najświętsze tu miejsce, czyli Kijowską Sofię – najstarszą świątynię w mieście. Bo to do niej – podobno – miał się udać Władimir Putin, by w niej świętować zwycięstwo. Nie udało mu się zająć Kijowa, więc pojawiły się podejrzenia, że właśnie Sofia zostanie zaatakowana.

Wierni nie idą do Sofii, ale tłumnie odwiedzają sąsiedni, też zabytkowy, sobór świętego Michała. Na jego dziedzińcu duchowny obficie kropi wodą święconą koszyki ze święconką, błogosławi święconki przyniesione przez oddział armii ukraińskiej. Bo to akurat ukraińska cerkiew autokefaliczna, niepodlegająca Moskwie.– Woistinno woskres! Zaiste, zmartwychwstał! – chórem krzyczą mundurowi.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Zmartwychwstanie Ukrainy

Świąteczny dobry nastrój udziela się też innym kijowianom. – Świętujemy Wielkanoc, ale niedługo będziemy świętować zwycięstwo – mówią dwaj dwudziestolatkowie, którzy świąteczne jajko na śniadanie z koszyka jedzą na ławce w parku. – Wtedy to zjemy tu w plenerze i obiad, i śniadanie – dodają, mrużąc oko.

Świętujemy Wielkanoc, ale niedługo będziemy świętować zwycięstwo

Dwaj dwudziestolatkowie z Kijowa

Do zwycięstwa jeszcze daleko, ale w Kijowie wojnę czuje się coraz mniej. Na ulicach wciąż widać sporo policjantów i żołnierzy z długą bronią, są zapory przeciwczołgowe i worki z piaskiem, w nocy obowiązuje godzina policyjna, ale otwarto już wiele restauracji i sklepów. W parkach pełno dzieci. Miasto wraca do życia.

Jednak o rosyjskiej agresji nie da się zapomnieć. W sobotę pięć rakiet trafiło w wieżowce mieszkalne w Odessie. Zginęło osiem osób, w tym trzymiesięczne dziecko. Na urządzonej w sobotni wieczór konferencji prasowej prezydent Wołodymyr Zełenski nie przebierał w słowach. – To są sukinsyny! – powiedział, komentując atak i inne akty barbarzyństwa dokonywane przez Rosjan.

Sama konferencja odbyła się kilkadziesiąt metrów pod ziemią, na stacji kijowskiego metra pod słynnym placem Majdan Niezależnosti, w asyście oddziału wojska. Ukraiński prezydent wciąż jest na celowniku Rosji.

Jajka, kiełbasa, czasem butelką wina – to niosą do cerkwi w swoich koszykach kijowianie. Są ich tłumy. Rakiety nie latają, choć już od kilku dni chodziły plotki, że właśnie Wielkanoc będzie dniem zemsty i Putin zasypie swoimi pociskami ukraińskie miasta, zwłaszcza stolicę.

Zamknięto nawet najświętsze tu miejsce, czyli Kijowską Sofię – najstarszą świątynię w mieście. Bo to do niej – podobno – miał się udać Władimir Putin, by w niej świętować zwycięstwo. Nie udało mu się zająć Kijowa, więc pojawiły się podejrzenia, że właśnie Sofia zostanie zaatakowana.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Krzyk rozpaczy Niemca skazanego na karę śmierci. Mińsk i Moskwa szantażują Berlin?
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 884
Konflikty zbrojne
Rosjanie stawiają na tanie drony. Szukają ukraińskiej obrony powietrznej
Konflikty zbrojne
Wyjaśniły się doniesienia o nocnych eksplozjach na Krymie. Ukraiński sztab wydał komunikat
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Konflikty zbrojne
Kamala Harris ma pomysł na zakończenie konfliktu w Strefie Gazy. "Nadszedł czas"