Reklama

Żelazny uścisk Kremla

Narastającym prowokacjom w Donbasie towarzyszą manewry w Naddniestrzu i zapowiedź pozostania rosyjskiej armii na Białorusi.

Publikacja: 20.02.2022 19:35

Ewakuowane z Doniecka kobiety i dzieci już po rosyjskiej stronie granicy

Ewakuowane z Doniecka kobiety i dzieci już po rosyjskiej stronie granicy

Foto: AFP

– W Donbasie trwa eskalacja konfliktu. To normalny instrument dla otoczenia Putina, sztabu generalnego (rosyjskiej armii) w rozmowach z Amerykanami. Jeśli oni uważają, że niedostatecznie nastraszyli swych partnerów, to zawsze w zanadrzu mają taki instrument – opisał sytuację na wschodzie Ukrainy dziennikarz niezależnej „Nowoj Gaziety" Walerij Szirjajew.

Od piątku bez przerwy nadchodzą z Donbasu informacje o ostrzale artyleryjskim. Rosyjska propaganda twierdzi, że to Ukraińcy strzelają. Według niezależnych dziennikarzy znajdujących się po obu stronach frontu to rosyjska artyleria prowadzi zmasowany ostrzał pozycji ukraińskich.

– Myślę, że szykuje się jakaś potężna (rosyjska) prowokacja, jak to zawsze robili, poczynając od 2014 r. Albo jakieś zamachy bombowe, albo zorganizują jakiś ostrzał miasta (Doniecka) – mówi były ukraiński wojskowy Wład Jakuszew.

Jednocześnie separatystyczne władze Doniecka i Ługańska ogłosiły nagle ewakuację 700 tys. kobiet i dzieci do Rosji pod pozorem zagrożenia ukraińskim atakiem. Wywóz cywilów szykowano wcześniej, gdyż jak się okazało, telewizyjne wezwania do wyjazdu „prezydenci Doniecka i Ługańska" nagrali jeszcze w połowie ubiegłego tygodnia. Wydawałoby się więc, że akcja jest przygotowana, ale większość ewakuowanych nie może znaleźć żadnych miejsc noclegowych i śpi w autokarach.

Czytaj więcej

Korespondencja z Kijowa: Ukraińcy gotowi do przelewania krwi
Reklama
Reklama

Przez granicę można obecnie przejechać tylko w jedną stronę – do Rosji. Wjazd do Donbasu jest zamknięty. Ale do Rosji nie wypuszczają mężczyzn, gdyż na terenach opanowanych przez prorosyjskich separatystów ogłoszono powszechną mobilizację. Na razie mają oni pod bronią dwa korpusy liczące razem ok. 30 tys. żołnierzy, wchodzące w skład rosyjskiej 8. armii (z dowództwem w Rostowie), a dowodzone przez ok. 3–3,5 tys. przysłanych z Rosji oficerów i podoficerów.

Wszyscy przyznają, że masowa ewakuacja to coś, czego jeszcze nie było w historii tego konfliktu. Jej cel – poza propagandowym – jest całkowicie niejasny: ukraińska armia nawet nie odpowiada na rosyjski ostrzał, nie mówiąc już o przygotowywaniu ataku na Donbas. „Spokój armii i karnawał fake newsów" – opisał sytuację jeden z ukraińskich dziennikarzy.

Po rosyjskiej stronie granicy Władimir Putin demonstracyjnie podpisał dekret o powołaniu rezerwistów na ćwiczenia. Taki dokument podpisuje on corocznie, ale dopiero w kwietniu. Obecne przyspieszenie jest zapewne również elementem wojny psychologicznej z Zachodem i Ukrainą. Na tle wojennej propagandy w samej Rosji poziom społecznego poparcia dla prezydenta wzrósł do maksimum sprzed półtora roku (69 proc.). Rekordy popularności bije też zazwyczaj bardzo źle oceniany parlament, w którego członkowie wzywają do „bombardowania Kijowa" (45 proc.).

– 15 proc. pytanych Rosjan twierdzi, że należy posłać wojska na Kijów – podsumował wyniki Denis Wołkow z Centrum Lewady, które przeprowadziło sondaż.

Z drugiej strony Ukrainy, na południowym zachodzie, zaktywizowali się separatyści w kolejnym „państwie" – Naddniestrzu. Wciśnięci między Ukrainę i Mołdawię, ogłosili informację o przeprowadzeniu ćwiczeń wojskowych. W Naddniestrzu stacjonuje ok. 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy, gwarantujących władzę separatystom i zagrażających Ukrainie.

Nie znika też groźba wobec Kijowa z północy, od strony Białorusi. W niedzielę powinny były zakończyć się białorusko-rosyjskie manewry, jednak białoruski minister obrony, gen. Wiktor Chrenin ogłosił, że postanowiono je przedłużyć „w związku z narastaniem zewnętrznej aktywności wojskowej przy zewnętrznych granicach Państwa Związkowego (Rosji i Białorusi) i wzrostem napięcia w Donbasie".

Reklama
Reklama

Nadal nie wiadomo, ilu rosyjskich żołnierzy wysłano na Białoruś. Oficjalnie Moskwa i Mińsk twierdzą, że mniej niż 9 tys., co oznacza, że nie przekroczono limitu ustanowionego przez tzw. Dokument Wiedeński z 2011 r., powyżej którego należy dokładnie informować o liczebności i celach manewrów. Jednak ekspert Carnegie Moscow Center Artur Szrajbman uważa, że „takiej ilości rosyjskich żołnierzy nie było na Białorusi od czasów ZSRR".

Konflikty zbrojne
Pięć godzin Steve'a Witkoffa na Kremlu. Co wiemy o rozmowach z Władimirem Putinem?
Konflikty zbrojne
Córka prezydenta RPA szukała żołnierzy dla Putina. Nie wiedzieli, że jadą na wojnę?
Konflikty zbrojne
Koniec rozmów USA-Rosja. Doradca Putina: Ani trochę bliżej zakończenia wojny
Konflikty zbrojne
Iwan Krastew: Dla Donalda Trumpa Wenezuela jest ważniejsza od Ukrainy
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Konflikty zbrojne
Władimir Putin odebrał meldunki o sytuacji na froncie. Rosjanie twierdzą, że weszli do kolejnego miasta
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama