Unijni przywódcy zebrali się wczoraj na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli po to, żeby zareagować na inwazję rosyjską na Krymie poprzez wprowadzenie sankcji. A przynajmniej taki był plan, gdy w poniedziałek zapadała decyzja o zorganizowaniu tego wydarzenia. Im bliżej jednak było szczytu, tym mniejsze były szanse na jakiekolwiek decyzje wymierzone w Rosjan, w reakcji na inwazję na Krymie. Jeszcze w czwartek rano w brukselskich kuluarach krążył projekt deklaracji szczytu wyzuty z jakiejkolwiek treści. I wtedy nadeszła informacja zza Atlantyku, że USA wprowadzają zakaz wizowy oraz zamrożenie aktywów finansowych osób odpowiedzialnych za inwazję na Krymie. – Komunikat z Waszyngtonu odegrał pozytywną rolę – mówi nieoficjalnie unijny dyplomata.
Wspólne ustalenia
Około godziny 11, tuż przed oficjalnym rozpoczęciem spotkania 28 przywódców, w pokoju delegacji brytyjskiej na niespełna półgodzinną rozmowę zebrali się szefowie rządów Polski, Francji, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii. I wspólnie ustalili, że w sprawie Rosji warto pójść pół kroku dalej. To postęp w porównaniu z ustaleniami ministrów spraw zagranicznych UE z poniedziałku, ale wciąż mniej niż zapowiedzi amerykańskie. Uzgodnienia „piątki" zostały potem przyjęte przez 28 państw UE.
Unia postanowiła więc, że zawiesza rozmowy z Rosją o liberalizacji handlu i ułatwieniach wizowych. Ta propozycja była już w poniedziałek, ale jako groźba, a od dziś jest to decyzja. Ma ona znaczenie bardziej symboliczne, bez natychmiastowych skutków praktycznych. Liberalizacja handlowa i wizowa są częścią nowego porozumienia o strategicznym partnerstwie, które obie strony negocjują bez skutku już od 2008 roku. I do tej pory nie było widoków na szybki finał tych negocjacji. Od dziś będą jednak one formalnie zawieszone. Te sankcje, które w Brukseli nazwano dyplomatycznymi, są uzupełnione o zawieszenie, do odwołania, przygotowań do szczytu G8.
Drugim elementem reakcji na wydarzenia na Krymie jest groźba sankcji na wzór amerykański. Przywódcy zlecili wczoraj urzędnikom w Komisji Europejskiej oraz Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych przygotowanie decyzji o zakazie wizowym i zamrożeniu aktywów osób odpowiedzialnych za inwazję na Krymie. Oznacza to przygotowanie wszystkich procedur, tak aby były one gotowe do wdrożenia natychmiast w razie podjęcia takiej decyzji na szczeblu politycznym. A decyzja zapadnie, jeśli nie nastąpi postęp w dialogu Zachodu z Rosją, czytaj – jeśli Rosjanie nie wycofają wojsk do koszar. Wreszcie trzecim elementem reakcji są trochę bardziej zawoalowane groźby innego rodzaju sankcji, jeśli Rosja dokona eskalacji konfliktu, czytaj: wyjdzie poza Krym, próbując np. wzniecać niepokoje w Charkowie czy Doniecku. Wtedy UE rozważy dalej idące sankcje, choć nie określono ich szczegółów. – Mogą one dotyczyć wszystkich sfer gospodarczych – powiedział Donald Tusk.
Uzgodnienie sankcji w UE nie jest proste. – Praktycznie nie ma sankcji, które nie miałyby negatywnych skutków dla któregoś z państw członkowskich – wskazuje unijny dyplomata. Z nieoficjalnych informacji wynika, że nawet ten skromny zestaw gróźb wymagał sporych zabiegów dyplomatycznych. Z naszych informacji wynika, że pozytywną rolę odegrali tutaj David Cameron i Francois Hollande, a nieco trudniej było przekonać Angelę Merkel.