Wielu ekspertów, dplomatów i dziennikarzy spekuluje, iż zmęczony już blisko pięcioletnim konfliktem Bashar al-Assad przygotowuje się do podziału kraju. Rząd Syrii zatrzymałby dla siebie zachodnią część Syrii, od Damaszku na południu, przez miasta Hama i Homs, do syryjskiego wybrzeża z miastami Latakia i strategicznym portem Tartus. Z pozostałych terytoriów syryjska armia wycofałaby się.
Północ, wschód i południe kraju stałyby się polem walki między licznymi ugrupowaniami, w tym Państwa Islamskiego (IS). W ciągu czterech lat wojny siły wierne Assadowi skurczyły się z ponad 300 tysięcy do 175 tys., przy czym w ich skład wchodzi nie tylko armia, ale także ochotnicy z kraju i zagranicy, w tym Hezbollah - szacuje Amerykańskie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS). Jednak tyle wystarczy do zapewnienia skutecznej obrony zachodniego pasa ziemi.
Najprawdopodobniej reżim jeszcze raz spróbuje przeprowadzić operację odzyskania Aleppo, najbogatszego miasta przedwojennej Syrii. W przypadku niepowodzenia, scenariusz podziału stanie się bardzo realny.
Według byłego ambasadora Wielkiej Brytanii w Syrii i Bahrajnie Petera Forda, Assad stracił w boju, do lutego 2015 roku, 60 tys. żołnierzy. Na więcej strat, aby zrealizować plan podziału, pozwolić sobie nie może. Zapewne scenariusz wydzielenia nowego państwa był konsultowany, zarówno z Iranem jak i Rosją.
Co ciekawe, na początku lipca Sztab Główny Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej wydał oświadczenie, iż Rosja nie planuje opuścić pozycji w Tartus, bez względu na sytuację polityczno-wojskową.