Netanjahu oskarżył Iran o starania o to, by wykorzystać Jemen do ataku na Izrael, w czasie podejmowania delegacji z USA.
Ani Iran, ani wspierani przez Teheran nieformalnie rebelianci Huti, od 2014 roku prowadzący wojnę z uznawanym przez społeczność międzynarodową rządem Jemenu, nie odnieśli się jak dotąd do tych oskarżeń izraelskiego premiera. Dotychczas Huti używali broni rakietowej i dronów w walce z koalicją wspierającą rząd w Jemenie, na której czele stoi Arabia Saudyjska (oficjalnie to Huti stali za atakiem na saudyjskie rafinerie sprzed kilku tygodni). Istnieją jednak podejrzenia, że Huti dysponują rakietami o zasięgu ok. 2 tys. km, które mogłyby dosięgnąć celi w Izraelu.
- Iran chce rozwijać rakiety precyzyjnego rażenia, tak aby mogły one uderzać w cele w Izraelu z dokładnością do pięciu-dziesięciu metrów - mówił Netanjahu przemawiając w Jerozolimie.
- Iran chce wykorzystać Irak, Syrię, Liban i Jemen jako bazy do atakowania Izraela konwencjonalnymi rakietami i rakietami precyzyjnego rażenia. To wielkie, wielkie zagrożenie - dodał.
Wcześniej, zwracając się do dziennikarzy przed rozmowami z sekretarzem skarbu USA Stevenem Mnuchinem i doradcą prezydenta USA, a zarazem jego zięciem, Jaredem Kushnerem, Netanjahu potwierdził, że Izrael podejrzewa, iż Iran chce, by w arsenale Hezbollahu znalazły się rakiety precyzyjnego rażenia.