O zdrowym rozsądku Polaków świadczy przede wszystkim fakt, że połowa ankietowanych dobrze ocenia decyzję Senatu, który inicjatywę prezydenta wyrzucił do kosza (tylko co czwarty badany ocenia, że stało się źle). Wydaje się, że główną przyczyną akceptacji dla decyzji senatorów jest to, że Polacy wcale nie chcą zmiany konstytucji (deklaruje to niemal połowa respondentów).
Choć 37 proc. badanych uważa, że decyzja Senatu osłabia głowę państwa, to jednak najczęściej wskazywana (42 proc.) jest odpowiedź, że głosowanie senatorów nie miało wpływu na pozycję prezydenta. Równocześnie ponad połowa badanych jest zdania, że Andrzej Duda nie powinien rezygnować z prowadzenia dyskusji na temat konstytucji.
Można by więc tu postawić tezę, że Polacy są wobec prezydenta niezwykle wyrozumiali. Z jednej strony doceniają decyzję Senatu, ale z drugiej wcale Dudy zdają się nie potępiać. Wyjaśnienie tej sprawy może być dwojakie – albo większość wyborców uważa inicjatywę za niepoważną, więc uznaje, że jej odrzucenie nie będzie miało poważniejszych skutków politycznych, albo też uważają głowę państwa za postać nie do końca poważną. Warto też zauważyć, że te dwa wyjaśnienia wcale się wzajemnie nie muszą wykluczać.
Tyle tylko, że byłaby to fatalna wiadomość dla Andrzeja Dudy. Pytanie, czy nie jest to konsekwencja nieczytelnego zachowania głowy państwa w ostatnich miesiącach. Z jednej strony rok temu zawetował ustawę o Sądzie Najwyższym, przeciwstawiając się wzrostowi wpływu ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego na SN. Jednak w zeszłym tygodniu podpisał ustawy znacznie zwiększające umocowanie Krajowej Rady Sądownictwa w obsadzie SN. A nie jest przecież tajemnicą, że obecna KRS jest personalnie mocno powiązana z ministrem Ziobrą.
Rok temu sam prezydent mówił, że chciałby stanąć na czele frakcji umiarkowanej w ramach obozu prawicy. Dziś z jego umiarkowania nie został ślad, a rolę tę coraz bardziej zaczyna odgrywać Mateusz Morawiecki, z którym zresztą, jak słychać od dobrze poinformowanych, relacje prezydenta stały się wyłącznie urzędowe.