W rzeczywistości LiD, która wręcz idealnie wciela projekt III RP, tzn. stanowi sojusz postkomunistów ze “światłymi” elitami solidarnościowymi, uzyskała mniej niż dwa lata temu partie, które obecnie zlały się w nią. Ponad 70 proc. głosów zdobyły ugrupowania, które deklarowały konieczność budowy IV RP. Jak więc można mówić o jej zgonie?
Jeśli w głosie byłego prezydenta dźwięczy jakaś nadzieja, wynika ona z niepokojących zjawisk, jakie obserwowaliśmy w dwóch minionych latach. Ugrupowanie Tuska tak bardzo zaangażowało się w walkę z PiS, że wspierało wszystkich, z którymi partia Kaczyńskich chciała zrobić porządek. W efekcie PO przybierała powoli rolę rzecznika III RP, z czego zresztą Donald Tusk od pewnego momentu usiłował się wywikłać.
Tymczasem niektórzy działacze jego partii opowiadali o ofiarach czy terrorze IV RP, zapominając, że to ich partia obiecywała gruntowną reformę, a więc zerwanie z ustrojem “jednej partii i jednej gazety”.
Rzecznicy Polski Kwaśniewskiego i Michnika usiłują przemodelować partię Tuska na obraz i podobieństwo LiD, która uległa marginalizacji.
Nadzieję mogą żywić o tyle, że Platforma nie jest ugrupowaniem jednoznacznie uformowanym. Nie wiemy, czy stanie się liberalnym skrzydłem polskiej sceny politycznej i uporządkuje naszą gospodarkę, czy uwięźnie w rozliczaniu swoich poprzedników. Wiemy natomiast, że w Polsce dziś w żadnym wypadku nie da się już przemilczeć pijanych występów prezydenta na grobach polskich oficerów ani nie będziemy oczekiwać na zgodę redaktora naczelnego pewnej gazety, aby opublikować informacje o największej aferze w naszym kraju. III RP zdechła.